Przejdź do głównej zawartości

Mareczkowe brzęczenie

Dzisiaj, choć właściwie to już wczoraj, w godzinach wczesno-wieczornych do Ponurego zadzwonił Mareczek. Z Mareczkiem Ponury zna się lat... kilka i w opinii Ponurego Mareczek jest właścicielem najszczerszej gęby na świecie. Przynajmniej na tym świecie, który Ponury w trakcie swego życia poznał. Taka iście z Gombrowicza wycięta morda. I za to Ponury Mareczka ceni. Oraz słucha wygłaszanych przez Mareczka poglądów i ocen bez chęci natychmiastowego mordobicia. Co z kolei ceni sobie Mareczek, jako że Ponury choć nie wygląda, to jednak może przypieprzyć. Całkiem mocno.
Mareczek nie jest typem znajomego, który dzwoni ot, tak. W celu sprawdzenia co-tam-i-tutaj-słychać, jak żona-dzieci-trzoda-chlewna i czy-krowy-się-dobrze-cielą. Mareczek dzwoni, gdyż jak sam utrzymuje, miewa Przeczucie, że Ponury Potrzebuje-Szczerej-Rozmowy. Zwykle Mareczek ma rację, więc Ponury bez większych oporów odebrał połączenie. - Co tam, Mordo? - uprzejmie zapytał Ponury. - U mnie dobrze, ale powiedz mi, coś ty Ponury odjebał?- wybrzęczał do słuchawki Mareczek. - Ale w sensie że co? O czym się konkretnie pragniesz dowiedzieć, bo mam tego troche na stanie? - wymamrotał Ponury pomiędzy łykami herbaty. - Ponury, cholero rogata (ach, jak Ponury lubi te "obelgi"), przez ostatnie dwa tygodnie chodzisz po świecie jak za karę, nie odbierasz telefonów nawet ode mnie (bajeru, że Ponury nie miał zasięgu Mareczek i tak nie kupi, więc szkoda wysiłku)! - Mareczek był wyraźnie zirytowany, co jest w absolutnej sprzecznosci z Mareczkową naturą i Ponury uznał, że po pierwsze primo, Mareczek ma jak zwykle rację w tym co mówi/brzęczy a po drugie primo do tematu może lepiej podejść z odpowiednią dawką uwagi. Bo kto wie, czy Mareczek nie poda Ponuremu Genialnie-Prostego-Rozwiązania-Trosk-Wszelkich. - Ty, Mareczku, dalej masz telefon na karte? - zainteresował się Ponury i po otrzymaniu odpowiedzi twierdzącej kazał się Mareczkowi rozłączyć i oddzwonił. - Ponury, nawijaj. Od początku. Cofnij się o te dwa tygodnie w czasie i dajesz - Mareczek potrafił być stanowczy. I Ponury się cofną i streścił wydarzenia ostatnich dwóch tygodni, bez przesadnego dramatyzmu/z własciwym obiektywizmem (niewłaściwe skreślić). Po wysłuchaniu relacji Mareczek westchnął przeciągle i nastała dość niezręczna cisza. - Eee... znaczy halo? Jesteś? - Ponury postanowił sprawdzić akustycznie, czy Mareczek na skutek relacji nie postanowił sprawdzić co słychać Po-Drugiej-Stronie-Tęczy. - Jestem - Mareczek wybrzęczał zdecydowanie - a ty Ponury teraz się zamknij i słuchaj. To, że emocjonalnie jesteś niedorozwinięty, to obaj wiemy. To, że potrafisz być wyjątkowym bydlakiem też wiemy. Zresztą sam mi to kiedyś powiedziałeś. I wybacz ale nie kupuje wersji, która mi sprzedałeś. Sam się oszukujesz. Tęsknisz za tą, jak się ona... - Mareczek zawachał sie na chwilę, bo jednak oddychanie przy mówieniu jest konieczne. - Filigranowa - szybko i usłużnie podpowiedział Ponury. - A, dzięki. No, tęskinsz za nia i wybaczysz jej większe numery niż to co odwaliła do tej pory. Bo tobie Ponury, na niej zależy. Nie wiem, dlaczego i nie chcę wiedzieć. Ale wyraźnie widzę, że ona też szuka kontaktu więc ja ciebie Ponury bardzo mocno proszę - postaraj się tego bardziej nie zjebać, ok? - Mareczek zaprzestał wydawania dźwięków. A Ponuremu zrobiło się tak jakoś głupio. Jakby w metryce nie miał 40+ tylko znacznie mniej. - Mareczku? Postaram się. - odpowiedział doskonale panując nad tembrem i modulacja głosu Ponury. - I dobrze. Zdzwonimy sie jeszcze - wybrzęczał Mareczek i się rozłączył. A ponury zagłębił sie w myślach. Ponurych. Mareczkowe brzęczenie odniosło jednak jakiś skutek, bo gdy Filigranowa poprosiła o pomoc Ponury ruszył dupę do Jej pokoju a po krótkiej akcji z komputerem pogadli sobie w kuchni jak dawniej. No, prawie. Ponurego nawet ucieszyła perspektywa dziergania kolejnej półeczki dla Filigranowej, gdzie jeszcze kilka dni temu pewnie nawet nie odebrałby telefonu.
Opisana powyżej sytuacja dała mocno do myślenia Ponuremu. Strach się bać, co z tego myślenia wyniknie. A Mareczkowi Ponury wisi piwo. Albo sześć. Ile Mareczek zmieści.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Żaden dobry uczynek nie pozostanie bez kary

To, że żaden dobry uczynek nie pozostanie bez kary, Ponury wie aż za dobrze. Z doświadczenia własnego i innych nerdów ze słabością do proszącej Płci-Pięknej-Lub-Nie. Przez bardzo długi czas Ponuremu udawało się nie ulegać owym prośbom, czym zyskał opinię gbura i buca - żadna nowość, Ponury jest gburem i bucem - co spływało po nim jak woda po kaczce, która dawno darowała sobie właściwa dietę. Zupełnie jak Ponury. Wszystko co dobre jednak szybko się kończy i kilka dni temu do Ponurego zadzwoniła Młoda-Mama, której laptop odszedł tam, gdzie zwykle odchodzą laptopy, którym iskrzy się z gniazda zasilania. - Ponury! Ratuj, jeśli nie pomożesz to ja nie wiem, co zrobie! - rozedrgane i płaczliwe wezwanie o pomoc rozległo się w głośniczku komórki Ponurego, który miał słabszy dzień i odebrał połączenie bez wcześniejszego sprawdzenia, kto dzwoni. - No cześć - entuzjastycznie inaczej odpowiedział Ponury, wział głeboki oddech i przystapił do wstępnego badania problemu - coś zrobiła? - No ja wziełam

Udany łikend

Znakomitą większość sobotniego popołudnia Ponury spędził rozkoszując się towarzystwem Wszechwiedzącej, przepłukując zmęczone organy mowy znakomitym produktem fermentacji alkoholowej słodu z dodatkiem chmielu. O czym były prowadzone rozmowy Ponury nie zamierza informować świata w żadnej formie, gdyż raz, że obiecał milczenie w tych tematach (a było ich wiele) a dwa, że nie będzie się narażal na odwet ze strony Wszechwiedzącej upubliczniając pewne fakty, które zostały omówione, gdyż musiałby dobrowolnie udać się na leczenie klimatyczne do kraju w którym nie praktykuje się ekstradycji a i wtedy nie miałby pewności swego bezpieczeństwa. W końcu to Wszechwiedząca. Przy okazji Ponury dowiedział się, iż do grona osób śledzących jego zmagania z rzeczywistością należy równiez Wszechwiedząca, co mocno połechtało jego próżność. Spotkanie, jak już się Ponury pochwalił, przebiegło w radosnej atmosferze, którą zapoczątkowało zdarzenie, którego Ponury absolutnie się nie spodziewał. Zamawiając produkt

Ponury, jak?

"Parszywe płody Juutrzeeeenki o pustych oczach i gnijących sercaaaaach!" - zaintonował radośnie Ponury, delektując się nieobecnością pozostałych mieszkańców willi. Po kilku bardzo nieciekawych tygodniach Ponury bardzo potrzebował chwili spokoju. takiego chwilowego nie-istnienia w świadomości reszty ludzi. Ponury otworzył puszkę Lekarstwa-Na-Chandrę, usiadł na niezmiennie trzeszczącym łożu i uśmiechnął się delikatnie. - Jeszcze tylko wyłączyć telefon i będzie idealnie - mruknął pod nosem, sięgając w stronę urządzenia, które w tym momencie postanowiło przywrócić Ponurego reszcie świata i ludzkości. Ponury wydał z siebie ni to stęknięcie, ni to westchnienie, lekko beknął i dokończył sięgania. - Ratunku, za co? -  jęknął Ponury po sprawdzeniu identyfikacji rozmówcy. Telefon od Mareczka wczesnym piątkowym popołudniem zwyczajnie nie mógł oznaczać nic dobrego. Ponury chwilę zwlekał z odebraniem, naiwnie licząc, że może się Mareczek znudzi. Telefon dzwonił uporczywie, nie dając Ponur