Ponury obudził się przed budzikiem. Dobrze ponad godzinę przed. Dramat. Zaklejony i zniesmaczony opuścił swój apartament i przy wtórze własnych przekleństw udał się do kuchni. Zaparzył dwie kawy i z lekko mściwym (co nie jest takie łatwe jak się co chwilę ziewa) wyrazem pyska zadzwonił do Filigranowej. Sama prosiła. Po mniej więcej 4 połączeniach z pocztą głosową Filigranowa przysłała 2 smsy. W pierwszym zdeklarowała, że już idzie a w drugim, wysłanym minutę później, że jeszcze potrzebuje tak z 15 minut. Ponury zajął się więc własnym wybudzaniem, co jak łatwo się domyślić do czynności lekkich i łatwych nie należąło. Z drugiej strony nie ma się co dziwić, że Ponury taki zaklejony jak mu się szczere rozmowy o północy włączają. Po mniej więcej 40 minutach do kuchni weszła Kwitnąca-Trochę-Mniej-Niż-Zwykle Filigranowa, wydała z siebie jakies powitalne pomruki i zaczęła pić kawę, która oczywiście już całkowicie wystygła. Świeżej nie chciała i rozpoczęła codzienny rytuał Poprawiania-Mankamentów-Urody, które to zabiegi napawają Ponurego niezmiennie mieszanką fascynacji i przerażenia. Filigranowa jest też jedną z niewielu Kobiet, która pozwala na siebie patrzeć w trakcie takiego rytuału. Tak więc Ponury patrzył, Filigranowa piękniała a czas płynął. O właściwej porze Ponury wbił się w garnitur i udał na rozmowę w sprawie potencjalnego zatrudnienia jego skromnej osoby w Pewnej-Znanej-Firmie. O sposobie prowadzenia rozmowy i metodyki sprawdzania zdolności manualnych Ponury się nie wypowie, gdyż stara się ograniczać ilość przekeństw po godzinie 18:00. Dość powiedzieć, że jeśli Ponurego nie zatrudnią, to nie będzie on specjalnie zmartwiony. W trakcie powrotu do willi Ponury zauważył, że jego skądinąd elegancki wygląd zwraca uwagę płci przeciwnej od dyskretnego oszacowania potencjału Ponurego do wręcz nachalnego gapiactwa. Dla Ponurego to było całkiem nowe doświadczenie, bo choć ma powody do przekonania, iż nie wygląda bardzo źle, to do Adonisa jednak dużo mu brakuje. Jednak szata zdobi .Jutro Ponurego czeka dokładnie taki sam przebieg dnia, z tą różnica, że Ponury będzie podróżował do Większego-Miasta, gdzie swoim urokiem osobistym (że czym??!), elokwencją i biegłością w posługiwaniu się narzędziami powali wszystkich na kolana. Oby nie ze śmiechu.
Apartament Ponurego, godzina 06:45 czasu lokalnego. Ponury niespełna dwie godziny wcześniej trafił do łóżka i natychmiast zapadł w sen. Komórka energicznym pitupitupitupiiiitupiiiiiiii! wyrwała Ponurego z płytkiego snu, wprowadzając go w nastrój zdecydowanie nieprzyjazny. Znaczący-Projekt nieubłaganie zbliża się do daty Wielkiej-Premiery, takiej z błyskami fleszy, wywiadami w prasie lokalnej i wzmiance w Dodatku do Kwartalnego-Okólnika-Gminnego-Koła-Druciarzy. Sprawa jest zatem poważna i Ponury zaczyna odczuwać Presję. Owa Presja sprawia, że Ponury poświęca każdą Chwilę-Wolną-Od-Spania Znaczącemu-Projektowi i kiedy w stanie skrajnego zmęczenia trafia do łóżka, zazwyczaj są to wczesne godziny poranne Następnego-Dnia. Ponury, po klasycznej Inwokacji-Do-Pogańskich-Bogów zwyczajowo wygłoszonej w Barbarzyńskim-Języku, odebrał. - Halooo? Ponury? Słuchaj, bo ja mam taką sprawę - radośnie obwieścił kobiecy głos. - Twój numer dostałam od Takiego-Jednego, który powiedział że się na tym znasz i j...
Komentarze
Prześlij komentarz