Znakomitą większość sobotniego popołudnia Ponury spędził rozkoszując się towarzystwem Wszechwiedzącej, przepłukując zmęczone organy mowy znakomitym produktem fermentacji alkoholowej słodu z dodatkiem chmielu. O czym były prowadzone rozmowy Ponury nie zamierza informować świata w żadnej formie, gdyż raz, że obiecał milczenie w tych tematach (a było ich wiele) a dwa, że nie będzie się narażal na odwet ze strony Wszechwiedzącej upubliczniając pewne fakty, które zostały omówione, gdyż musiałby dobrowolnie udać się na leczenie klimatyczne do kraju w którym nie praktykuje się ekstradycji a i wtedy nie miałby pewności swego bezpieczeństwa. W końcu to Wszechwiedząca. Przy okazji Ponury dowiedział się, iż do grona osób śledzących jego zmagania z rzeczywistością należy równiez Wszechwiedząca, co mocno połechtało jego próżność. Spotkanie, jak już się Ponury pochwalił, przebiegło w radosnej atmosferze, którą zapoczątkowało zdarzenie, którego Ponury absolutnie się nie spodziewał. Zamawiając produkty wspomnianej fermentacji przedstawiciel ludności lokalnej postanowił zapłacić za napoje Wszechwiedzącej i Ponurego, co było gestem niezwykle miłym i Ponury jest przekonany, że sprawiły to uroda i uśmiech Wszechwiedzącej, bo on sam mógłby ewentualnie dostać w łeb. Po kilku godzinach Ponury pożegnał Wszechwiedzącą i zaparkowawszy swoje zwłoki w apartamencie podjął rozpaczliwe poszukiwania lampy błyskowej dla Dobrej-Znajomej, która w godzinach wieczornych miała do Ponurego zawitać celem odebrania specjalnie zamówionego i dostarczonego filtru optycznego na obiektyw aparatu. Ponury osobiście zamówił, bo troszeczkę pojęcia o tematyce robienia zdjęć ma, choć stwierdzenie, że się zna jest grubą przesadą. Na swym koncie Ponury ma kilka sesji zdjęciowych, włączając w to niezbyt grzeczne zdjęcia Filigranowej, ale w dalszym ciągu jest tylko hobbystą-amatorem. Zdjęć tych Ponury nie upubliczni (przynajmniej na razie), bo dieta plynna do końca życia niezbyt go pociąga a jest calkowicie przekonany, że tak by się to skończyło. Ponury znalazł lampę i ku swemu rozczarowaniu stwierdził, że ów sprzęt odmawia współpracy całkowicie i nieodwołalnie. Ponuremu trochę szkoda, bo lampa się przydawała, a teraz bedzie musiał wydać ciężko zarobione pieniądze (oczywiście, że ciężko, bycie rozpieszczanym w pracy utrudnia Ponuremu wykonywanie obowiązków, biedaczysko...) na nową.
Dobra-Znajoma przyjechała o umówionej porze i wyszło na jaw, że Ponury jak zwykle spartaczył zamówienie, nie sprawdził średnicy obiektywu tylko posłuchał wewnętrznego-przekonania-o-własnej-nieomylności i filtr jest troszeczkę za duży. Przez co nie da się go wykorzystać w żaden sposób. Dobra-Znajoma pokonwersowała jeszcze troche z Ponurym, po czym odjechała odebrać Ważne-Oosoby-Z-Lotniska. Osób tych Ponury nie zna, więc nie wyraził chęci towarzyszenia i pożegnawszy Dobrą-Znajomą, udał się do apartamentu, gdzie podjął wyzwanie stworzenia Wielkiego-Planu-Operacyjnego na najbliższe tygodnie. Powszechnie wiadomo, iż Ponury w myśleniu nie jest najlepszy i zajmuje mu to dużo czasu. Nie inaczej było w tym przypadku. Ponury poddał się o godzinie 4 rano, z uczuciem całkowitego wyczerpania umysłowego i brakiem nawet zarysu Wielkiego-Planu-Operacyjnego. Mniej więcej po czterech godzinach Ponurego wyrwała z ulubionej aktywności Filigranowa, która swoim zwyczajem wróciła po nocnej nieobecności w celu wzięcia kąpieli i odgłosy lanej wody przy akompaniamencie pomiaukiwań Prążkowanego i dźwięków artykułowanych przez Filigranową, zmusiły Ponurego do otwarcia oczu. Krótka inwokacja do pogańskich bogów, wygłoszona w barbarzyńskim narzeczu przez Ponurego (inwokację Ponury wygłosił bez udziału centrum sterowania, co przed pierwszą kawą jest u Ponurego normalne) wyciszyła na chwile Prążkowanego i Filigranową. Woda, jako Żywioł, miała wolę Ponurego w głębokim poważaniu i radośnie wydawała dźwięki lejącej się wodzie właściwe. Ponury wiedział już z doświadczenia, że etap spania właśnie został zakończony, gdyż jak tylko Filigranowa uda się do pracy, Prążkowany będzie wydawał kocie dźwięki godzinami. Prążkowany wydawał.
Jakiś czas temu Filigranowa żaliła się Wyluzowanemu, że atmosfera-w-willi-jest-niezbyt-miła i że nie chce się nawet jej w tym miejscu przebywać. Ponury, któremu przebieg żalenia został zreferowany, ograniczył się do komentarza rodem z prozy autora przygód Szerloka Holmsa (Ponury wie, że pisownia jest inna, wie nawet jaka, ale nie chce mu się wysilać), że to była wręcz genialna dedukcja, mój drogi Łotsonie (Ponury wie, że pisownia jest inna, wie nawet jaka, ale nie chce mu się wysilać również w tym przypadku), zadzwoń jak dojdziesz do przyczyn tego stanu. Nie ma co ukrywać, że na wizerunku Filigranowej pojawia sie coraz więcej rys i pęknięć, więc Ponury ma obawyłamanenanadzieję, że ten posąg w końcu spadnie z piedestału i możę rozbije się na drobne kawałeczki odsłaniając Filigranową całkowicie. Inna sprawa, że Ponurego już przy tym nie będzie, ale od czego Blokers i Wyluzowany? Tak ważnym wydarzeniem z pewnością podzielą się z Ponurym. Wyrwany ze snu Ponury podjął rozpaczliwy wysiłek wstania z łoża, przygotowania i spożycia kawy - bez dodatkowych atrakcji, jeśli tylko się uda - oraz ubrania się w strój wyjściowy w swoim ulubionym stylu. Ponury, osiągnąłwszy pełen sukces, poczuł się na tyle pewnie, że ruszył do sklepu po części-do-Kojota, któremu troszkę zaczęły szwankować hamulce. Ponuremu też szwankują hamulce, ale z braku częsci zamiennych do siebie skupił się na Kojocie. Kilka godzin później, zaopatrzony we-wszystko-co-niezbędne, z chirurgiczną precyzją Ponury dokonał wymiany całego tylnego hamulca oraz linki, dzięki której zaciskające się palce Ponurego na klamce hamulca (Ponury zdecydowanie wolałby zacisnąć palce na szyi Jarzyny, tak za całokształt i jako wyraz sprawiedliwości dziejowej), zaciskają szczęki tegoż na tarczy z tyłu Kojota, dzieki czemu Ponury i Kojot się jeszcze nie roztrzaskali na jakimś murku lub kogoś nie rozjechali (Ponury nie wie co gorsze, choć najgorsze są seniorki z małymi pieskami - głośne i nieobliczalne, pieski i seniorki). Ponury po tak spektakularnym sukcesie dokonał jeszcze kilku innych wyczynów, o których z pewnościa opowie/napisze we właściwym czasie.
Ponury zdecydowanie zalicza łikend (Ponury wie, że pisownia jest inna, wie nawet jaka, ale nie chce mu się wysilać po raz trzeci) do udanych i pełnych wrażeń i z tą błogą świadomością udaje się na spoczynek (nie, do emerytury Ponury ma daleko, wieczna wersja spoczynku też go nie pociąga), gdyż jutro jest jego ulubiony dzień tygodnia i będzie się zrywał o bardzo wczesnej porze.
Dobra-Znajoma przyjechała o umówionej porze i wyszło na jaw, że Ponury jak zwykle spartaczył zamówienie, nie sprawdził średnicy obiektywu tylko posłuchał wewnętrznego-przekonania-o-własnej-nieomylności i filtr jest troszeczkę za duży. Przez co nie da się go wykorzystać w żaden sposób. Dobra-Znajoma pokonwersowała jeszcze troche z Ponurym, po czym odjechała odebrać Ważne-Oosoby-Z-Lotniska. Osób tych Ponury nie zna, więc nie wyraził chęci towarzyszenia i pożegnawszy Dobrą-Znajomą, udał się do apartamentu, gdzie podjął wyzwanie stworzenia Wielkiego-Planu-Operacyjnego na najbliższe tygodnie. Powszechnie wiadomo, iż Ponury w myśleniu nie jest najlepszy i zajmuje mu to dużo czasu. Nie inaczej było w tym przypadku. Ponury poddał się o godzinie 4 rano, z uczuciem całkowitego wyczerpania umysłowego i brakiem nawet zarysu Wielkiego-Planu-Operacyjnego. Mniej więcej po czterech godzinach Ponurego wyrwała z ulubionej aktywności Filigranowa, która swoim zwyczajem wróciła po nocnej nieobecności w celu wzięcia kąpieli i odgłosy lanej wody przy akompaniamencie pomiaukiwań Prążkowanego i dźwięków artykułowanych przez Filigranową, zmusiły Ponurego do otwarcia oczu. Krótka inwokacja do pogańskich bogów, wygłoszona w barbarzyńskim narzeczu przez Ponurego (inwokację Ponury wygłosił bez udziału centrum sterowania, co przed pierwszą kawą jest u Ponurego normalne) wyciszyła na chwile Prążkowanego i Filigranową. Woda, jako Żywioł, miała wolę Ponurego w głębokim poważaniu i radośnie wydawała dźwięki lejącej się wodzie właściwe. Ponury wiedział już z doświadczenia, że etap spania właśnie został zakończony, gdyż jak tylko Filigranowa uda się do pracy, Prążkowany będzie wydawał kocie dźwięki godzinami. Prążkowany wydawał.
Jakiś czas temu Filigranowa żaliła się Wyluzowanemu, że atmosfera-w-willi-jest-niezbyt-miła i że nie chce się nawet jej w tym miejscu przebywać. Ponury, któremu przebieg żalenia został zreferowany, ograniczył się do komentarza rodem z prozy autora przygód Szerloka Holmsa (Ponury wie, że pisownia jest inna, wie nawet jaka, ale nie chce mu się wysilać), że to była wręcz genialna dedukcja, mój drogi Łotsonie (Ponury wie, że pisownia jest inna, wie nawet jaka, ale nie chce mu się wysilać również w tym przypadku), zadzwoń jak dojdziesz do przyczyn tego stanu. Nie ma co ukrywać, że na wizerunku Filigranowej pojawia sie coraz więcej rys i pęknięć, więc Ponury ma obawyłamanenanadzieję, że ten posąg w końcu spadnie z piedestału i możę rozbije się na drobne kawałeczki odsłaniając Filigranową całkowicie. Inna sprawa, że Ponurego już przy tym nie będzie, ale od czego Blokers i Wyluzowany? Tak ważnym wydarzeniem z pewnością podzielą się z Ponurym. Wyrwany ze snu Ponury podjął rozpaczliwy wysiłek wstania z łoża, przygotowania i spożycia kawy - bez dodatkowych atrakcji, jeśli tylko się uda - oraz ubrania się w strój wyjściowy w swoim ulubionym stylu. Ponury, osiągnąłwszy pełen sukces, poczuł się na tyle pewnie, że ruszył do sklepu po części-do-Kojota, któremu troszkę zaczęły szwankować hamulce. Ponuremu też szwankują hamulce, ale z braku częsci zamiennych do siebie skupił się na Kojocie. Kilka godzin później, zaopatrzony we-wszystko-co-niezbędne, z chirurgiczną precyzją Ponury dokonał wymiany całego tylnego hamulca oraz linki, dzięki której zaciskające się palce Ponurego na klamce hamulca (Ponury zdecydowanie wolałby zacisnąć palce na szyi Jarzyny, tak za całokształt i jako wyraz sprawiedliwości dziejowej), zaciskają szczęki tegoż na tarczy z tyłu Kojota, dzieki czemu Ponury i Kojot się jeszcze nie roztrzaskali na jakimś murku lub kogoś nie rozjechali (Ponury nie wie co gorsze, choć najgorsze są seniorki z małymi pieskami - głośne i nieobliczalne, pieski i seniorki). Ponury po tak spektakularnym sukcesie dokonał jeszcze kilku innych wyczynów, o których z pewnościa opowie/napisze we właściwym czasie.
Ponury zdecydowanie zalicza łikend (Ponury wie, że pisownia jest inna, wie nawet jaka, ale nie chce mu się wysilać po raz trzeci) do udanych i pełnych wrażeń i z tą błogą świadomością udaje się na spoczynek (nie, do emerytury Ponury ma daleko, wieczna wersja spoczynku też go nie pociąga), gdyż jutro jest jego ulubiony dzień tygodnia i będzie się zrywał o bardzo wczesnej porze.
Komentarze
Prześlij komentarz