Przejdź do głównej zawartości

Zła niedziela, zła...

Najwyraźniej niedziele, podobnie jak poniedziałki, nie przepadają za Ponurym. Ponury, stosując się do ustalonego planu dnia z Filigranową, wstał rześki jak pierwiosnek i stado świnek w deszcz po mniej więcej 250 minutach snu. O tym co się Ponuremu śniło, nie warto się rozpisywać. Z pewnością było to niemoralne, tuczące lub zakazane. Ponury przywitał poranek serią ni-to-stęknięć-ni-to-mruknięć, poprawił gacie gdyż sprawiały mu dyskomfort i poszedł do kuchni odprawić rytuał parzenia kawy dla siebie i Filigranowej. Rytuał zakończył się sukcesem, co w stanie Ponurego graniczyło z cudem i o wyznaczonej godzini zadzwonił do Filigranowej. Po kilku próbach dostał wiadomość, że jeszcze pół godziny - Filigranowa też nie odznaczyła w kalendarzu zbyt wielu godzin snu - na która zareagował wzruszeniem ramion i wiadomością zwrotną, że dla niego to nie ma problemu ale kawa bedzie zimna. Mniej więcej 45 minut później Filigranowa napisała że już nie śpi i weszła do kuchni z Prążkowanym w objęciach. Choć bliższe prawdy jest stwierdzenie, że do kuchni majestatycznie wpłynęła Groźna-Chmura-Burzowa-Z-Dodatkiem-Tornado-I-Gradobicia. Filigranowa w postaci wcześniej opisanego zjawiska atmosferycznego wzięła łyka zimnej (zgodnie z przewidywaniami Ponurego) kawy i przystąpiła do poprawiania Mankamentów-Urody. Ponury swoim zwyczajem ze zwykłym zainteresowaniem przypatrywał się owej metamorfoozie, lecz sielankę przerwał lodowaty głos Filigranowej. - Ponury, przestań sie gapić, bo ja się w życiu nie pomaluję! - zażądała Groźna-Chmura-Burzowa-Z-Dodatkiem-Tornado-I-Gradobicia i Ponury posłusznie skierowal spojrzenie na panoramę podjazdu do willi. Reszta poranka minęłą w ciszy, przerywanej tylko odgłosami odstawianych Polepszaczy-Urody i parzonej w termosie herbaty dla Filigranowej. - Zajebisty początek dnia - pomyślał Ponury, wtaczając się do swojego apatramentu po pożegnalnych machaniach do jadącej do pracy Filigranowej. Ponury usiadł na łóżku i ktoś-zgasiłł-mu-światło do godzin popołudniowych. Zanim Filigranowa wróciła z pracy, Ponury wraz z Wyluzowanym i Blokersem ogarnęli do końca salon i z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku (Ponury obiecał Najlepszemu-Kumplowi, że ogarnie, więc nie było, że boli) oczekiwał na powrót Filigranowej z którą miał zakończyć Operację-Przeprowadzka-Na-Górę, zamontować lampę, przenieść pudła Filigranowej, które miał u siebie na kwadracie, słowem miało być pracowicie, wydajnie i twórczo. Filigranowa wróciła, zamknęła sie w pokoju i nie dawała przez dłuższy czas oznak życia, co Ponury złożył na karb przemęczenia i nie dociskał, choć jego własne plany w oczywisty sposób nie zostaną zrealizowane. Pod wieczór Filigranowa poprosiła o kawę, która wzięła do wanny (Ponury, jeśli się nie wykąpię, to oszaleję - rzekła) i już z kąpieli zadzwoniła do Ponurego, uprzejmie prosząc o wyprasowanie spodni i opiekę nad Prążkowanym do Jej powrotu z pracy w dniu jutrzejszym, gdyż Jej się spieszy, albowiem wychodzi. Ponury zbaraniał a po chwili złe w niego wstąpiło. Nie tak się w końcu umawiali! I wyjątkowo nie po drodze jest mu zajmowanie się Prążkowanym, gdyż musi zająć-się/ogarnąć/załatwić kilka spraw a jutro bladym świtem jedzie na rozpoznanie trasy do nowej pracy. Ponurego czeka wycieczka o długości 20 mil (32 kilometry) w jedną stronę i woli być przygotowany. Atmosfera z chłodnej zrobiła się lodowata. Niezapowiedziana wizyta Najlepszego-Kumpla, którego na widok wystawy rzeczy Filigranowej, która zobowiązała się do zakończenia przenosin dzisiaj, o mało co szlag nie trafił, dolała tylko oliwy do ognia. Filigranową jutro czeka bardzo nieprzyjemna rozmowa a Ponury zastanawia się, czy wracac na noc do willi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ponury, jesteś gbur!

Apartament Ponurego, godzina 06:45 czasu lokalnego. Ponury niespełna dwie godziny wcześniej trafił do łóżka i natychmiast zapadł w sen. Komórka energicznym pitupitupitupiiiitupiiiiiiii! wyrwała Ponurego z płytkiego snu, wprowadzając go w nastrój zdecydowanie nieprzyjazny. Znaczący-Projekt nieubłaganie zbliża się do daty Wielkiej-Premiery, takiej z błyskami fleszy, wywiadami w prasie lokalnej i wzmiance w Dodatku do Kwartalnego-Okólnika-Gminnego-Koła-Druciarzy. Sprawa jest zatem poważna i Ponury zaczyna odczuwać Presję. Owa Presja sprawia, że Ponury poświęca każdą Chwilę-Wolną-Od-Spania Znaczącemu-Projektowi i kiedy w stanie skrajnego zmęczenia trafia do łóżka, zazwyczaj są to wczesne godziny poranne Następnego-Dnia. Ponury, po klasycznej Inwokacji-Do-Pogańskich-Bogów zwyczajowo wygłoszonej w Barbarzyńskim-Języku, odebrał. - Halooo? Ponury? Słuchaj, bo ja mam taką sprawę - radośnie obwieścił kobiecy głos. - Twój numer dostałam od Takiego-Jednego, który powiedział że się na tym znasz i j...

Dramatu obsada czyli krótko o tym, co tu się będzie wyrabiało

Główną postacią tego dzieła literackiego jest Ponury. Ponury, jak sama nazwa własna wskazuje, uśmiecha się raczej niechętnie i rzadko. Oprócz tego Ponury jest słusznego wzrostu, jeszcze słuszniejszej wagi, jest typowym nerdem i koneserem metalowej muzyki. Ponury jest egocentrykiem i narcyzem, choć czasami udaje mu się nabrać trochę szerszej perspektywy. Dzieci lubi, najlepiej z rusztu, podane z piwem i musztardą. Charakter Ponurego i jego zamiłowanie do nadużywania sarkazmu sprawiają, że towarzysko jest on osobnikiem trudnym do wytrzymania. Choć jest parę osób, które Ponurego znosi - pewnie przegrały jakiś zakład... Ponury jest starym stażem i wiekiem emigrantem, który z pewnym niedowierzaniem patrzy na emigrantów młodszych i ich roszczeniowe postawy. Acha, wszystkie wydarzenia, których opis tu się pojawi - zaistniały naprawdę. Ponury tylko nadał im swojego specyficznego postrzegania. Innemi osobami, które dosyć znacząco wpłynęły na już i tak skrzywiony światopogląd Ponurego są: Fili...

By zdążyć się choć pożegnać...

- Ponury, jest kiepsko... chciałbym pogadać i w miarę możliwości wcześniej niż później... Dasz radę? - głos Kumpla-Z-Dawnych-Lat brzmiał słabo i jakby z oddali. - Jasne, lot mam jutro i koło południa będę na Starych-Śmieciach - odpowiedział Ponury siląc się lekki i pogodny nastrój. Coś się nie zgadzało, coś cholernie nie pasowało w tym proszącym tonie po drugiej stronie słuchawki. - Widzimy się tam, gdzie zawsze czy wolisz inną miejscówkę? Jakie wziąć napoje? - dopytywał Ponury, usilnie maskując chęć dowiedzenia się wszystkiego przez telefon. Teraz. Natychmiast. - Niczego nie przynoś, wpadnij do mnie do domu i pogadamy - odpowiedział Kumpel-Z-Dawnych-Lat. - Do jutra, stary - mruknął Ponury rozglądając się za paczką fajek i swoją wysłużoną zippo. Z ogniem i fajkami w łapie Ponury wbił się w skórę i wyszedl przed dom zapalić. - W co się tu gra? Bo śmierdzi mi to jak cholera... - pomyślał zaciągając się głęboko. - Dobra, kończyć peta i wyro. Pobudka wczesnym świtem - mentalnie rozkazał so...