Zainspirowany przez Wszechwiedzącą Ponury postanowił zafundować sobie całkowitą zmianę sposobu odżywiania na - bagatela- 30 dni. Przez ten okres czasu Ponury maiał przyjmować tylko plyny w postaci soków wszelakich, takich wyciaskanych w zaciszu własnego labolatorium... znaczy w kuchni. Z warzyw/jarzyn i owoców. Wszechwiedzącej takie szaleństwo służy, bo w przeciwieństwie do Ponurego czy Filigranowej zawsze wygląda kwitnąco. Ponury kwitąco wygląda na zdjęciach, ale tylko po intensywnych zabiegach retuszu, wykonanych przez profesjonalnego grafika o mocnych nerwach. Uzbrojony w pewien zapas wiedzy, magiczną Księgę-Eliksirów-Młodości w telefonie i Specjalistyczną-Wyciskarkę-Do-Soków - która w przeciwieństwie do sokowirówki wyciska dokładnie i więcej - wyproszoną od jednej Znajomej-Zawsze-Na-Diecie, we wczesnych godzinach porannych Ponury przygotwał Miksturę-Nadobnego-Wyglądu, wypił zgodnie z instrukcjami i udał się do pracy. Już w trakcie jazdy nieśmiłe sygnały z okolic trzewii Ponurego poinformowały go, iż Mikstura-Nadobnego-Wyglądu rozpoczęła swe działanie. - No nieżle - mruknął Ponury - całkiem nieżle. Myślałem, że odczuwalne efekty będę musiał tak z tydzień poczekać. A tu poroszę, 45 minut i już! - zakończył z uśmiechem Ponury. Widok uśmiechniętego Ponurego sprawił, że nieliczni o tej porze przechodnie bledli i omijali go szerokim łukiem i Ponury nie ma im tego za złe. Sam nie przepada za psychopatami. W całkiem pogodnym nastroju Ponury dojechał do Bardzo-Dynamicznej-Firmy-Elektronicznej i po przebraniu się w strój roboczy poczuł Skutki-Uboczne spożytej Mikstury-Nadobnego-Wyglądu. Ponuremu zwiększył się obwód w pasie do tego stopnia, że z boku zaczął przypominać drugą literę alfabetu. Dużą. Drukowaną. - Pewnie się to Zalegułe-Zuło uwalnia - pomyślał ironicznie Ponury a następnie zbladł, pokrył się warstewką potu i rozpaczliwie starając zachować resztki godności osobistej i kontolę nad pewnym w tej krytycznej chwili ważnym elementem swej konstrukcji, w stylu żwawego geriatryka pognał do Świątyni-Dumania. Po nieco dłuższej chwili, pełnej doznań akustyczno-zapachowych Ponury wrócił do świata ludzi poruszających się normalnie, choć dalej wyglądał jak z alfabetu. Reszta czasu pracy upłynęła mu w miarę spokojnie i produktywnie, przy czym schylanie się po cokolwiek nie było ulubioną aktywnością fizyczną, choć wiedziony potrzebą niekoniecznie duchową, w Światyni-Dumania Ponury bywał wielokrotnie. Zakończywszy czynności zawodowe, Ponury, mocno zmęczony, wrócił do apartamentu i z zamiarem odświeżenia się po tym intensywnym emocjonalnie i fizycznie dniu wkroczył do łazienki. Przyzwyczajony do widoku swego odbicia nie wydał z siebie żadnego dźwięku, prócz niskiego warkotu z głębi gardzieli. Wątpliwa uroda Ponurego uzyskała dodatkowe ozobniki, dość losowo rozsiane na jego paszczy. Nie jest wykluczone, że to charakter Ponurego postanowił pokazać światu swoją gorszą stronę i cofnął Ponurego do czasów mutacji i pryszczy. Oprócz tego Ponury stawał się coraz bardziej głodny, zły i pozbawiony energii. Nieco odświeżony i już bardzo głodny Ponury poczłapał do willowej kuchni, wydobył z czeluści lodówki koleja porcję Mikstury-Nadobnego-Wyglądu, zwalczył przemożną chęć zeżarcia współlokatorom kabanosów i innych pyszności wędliniarskich, ciężko westchnął i wlał w siebie część zawartości termosu. Ponury westchnął żałośnie, zamknął lodówkę i powłócząc nogami wrócił do apartamentu. Wiedziony przeczuciem Ponury nie walnął swego alfabetycznego ciała na łóżko tylko delikatnie, niczym niewinna dziewoja przysiadł kawałkiem części między plecami a nogami na krawędzi łóża. Następnie zbladł, pokrył się warstewką potu i rozpaczliwie starając
zachować resztki godności osobistej i kontolę nad pewnym w tej
krytycznej chwili ważnym elementem swej konstrukcji, w stylu żwawego
geriatryka pognał do Świątyni-Dumania. Po nieco dłuższej chwili, pełnej
doznań akustyczno-zapachowych Ponury wrócił do świata ludzi
poruszających się normalnie, choć dalej wyglądał jak z alfabetu i atlasu grzybów trujących. I wciąż był głodny. - A niech szlag trafi takie diety! Wszechwiedząca wygląda kwitnąco, co oczywiście jest bardzo miłe dla oka. Ja, kwa! nie muszę! - pomyślał gniewnie Ponury i poszedł do drogerii po żel do cery trądzikowej.
Apartament Ponurego, godzina 06:45 czasu lokalnego. Ponury niespełna dwie godziny wcześniej trafił do łóżka i natychmiast zapadł w sen. Komórka energicznym pitupitupitupiiiitupiiiiiiii! wyrwała Ponurego z płytkiego snu, wprowadzając go w nastrój zdecydowanie nieprzyjazny. Znaczący-Projekt nieubłaganie zbliża się do daty Wielkiej-Premiery, takiej z błyskami fleszy, wywiadami w prasie lokalnej i wzmiance w Dodatku do Kwartalnego-Okólnika-Gminnego-Koła-Druciarzy. Sprawa jest zatem poważna i Ponury zaczyna odczuwać Presję. Owa Presja sprawia, że Ponury poświęca każdą Chwilę-Wolną-Od-Spania Znaczącemu-Projektowi i kiedy w stanie skrajnego zmęczenia trafia do łóżka, zazwyczaj są to wczesne godziny poranne Następnego-Dnia. Ponury, po klasycznej Inwokacji-Do-Pogańskich-Bogów zwyczajowo wygłoszonej w Barbarzyńskim-Języku, odebrał. - Halooo? Ponury? Słuchaj, bo ja mam taką sprawę - radośnie obwieścił kobiecy głos. - Twój numer dostałam od Takiego-Jednego, który powiedział że się na tym znasz i j...
Hej :)
OdpowiedzUsuńJa sama schudłam 30kg, pomógł mi w tym ten blog https://dietalux.wordpress.com/
Warto zajrzeć bo może i wam pomoge schudnąć!
Pozdrawiam :*