Przejdź do głównej zawartości

Filigranowa 2

Ponury w pracy nie ma lekko. Najpierw został skazany na bycie kontrolowanym przez Nielubianą-Koleżankę, dzisiaj dowiedział się, że Koleżanka-z-Tyłu została oddelegowana do Innych-Ważnych-Zadań i chyba już z czystej złośliwości za Ponurym została posadzona Filigranowa 2. Niewiasta owa rozpoczęła swą karierę w Bardzo-Dynamicznej-Firmie-Elektronicznej w dniu wczorajszym, lecz Ponury ze względu na okoliczności przyrody wykazał zainteresowanie oscylujące w okolicach zera, choć słuchy o nowym dziewczęciu i owszem, docierały doń wielokrotnie. Dzisiaj Ponury miał okazję dokładniej ocenić otwierające się przed nim możliwości poznani kogoś nowego i wynik tej jakże pobieżnej oceny uruchomił w nim wszystkie alarmy, w jakie został wyposażony. Ponury spotkal Sarenkę - bo miała takie spłoszone spojrzenie - przed pracą i skorzystał z okazji by sobie popatrzeć i posłuchać, w miare możliwości bez wielkiego udziału ze swojej strony. W mówieniu. Mówienie z sensem, dowcipnie czy na temat do mocnych stron Ponurego nie należy. Sarenka, która podobnie jak Ponury nie ma stałego zatrudnienia, musi wykazać się cierpliwością i poczekać na kogoś, kto z racji zatrudnienia na stałe, posiada kartę otwierającą drzwi. Sarenka, podobnie jak Ponury, została o tym poinformowana w pierwszym dniu pracy. Co w niczym nie przeszkodziło owej niewiaście podjąć kilku prób wejścia. Oczywiście, nie udanych, co wywołało komentarz o konieczności wymiany jej karty bo ta jest zepsuta. Po usłyszeniu tego zdania w Ponurym wezbrała potrzeba dokładnego poobserwowania Sarenki. To, że jest uparta i wie lepiej stało się widoczne jak na dłoni. Włos długi i farbowany - jest. Pazur wymyślny - jest. Sztuczne rzęsy - po jednej na każdym oku. Pełny makijaż - jest. Zapach perfum wyczuwalny na długo po jej przejściu - jest. Spodnie obcisłe z dziurą na kolanie - obecne. Figura lepsza niż u Filigranowej, brak papierocha i wiecznie trzęsących się rąk stanowiły tylko malutkie różnice. Miłe, ale niewiele wnoszące. W Ponurym odezwał się alarm. Zbyt wiele elementów obie niewiasty mają wspólnego. Sarenka cały czas przerw spędza na telefonie. Znaczy, nie że na nim siedzi, ale coś ogląda i hałasując szponami uskutecznia korespondencję. Zupełnie jak Filigranowa. Wieku Ponury nie jest w stanie określić, choć jest pewien że różnica jest niewielka, jeśli w ogóle jakaś jest. Po przerwie obiadowej/lunchu Sarenka, która w prywatnej opini Ponurego przestawała Sarenką być, została posadzona - o zgrozo - za Ponurym. Po krótkim przeszkoleniu, jak wprowadzać nowe wpisy do bazy danych Technolog-Produkcji uprzejmie zapytał czy wszystko jasne, otrzymał odpowiedź twierdzącą i zwrócił się do Ponurego. - Ponury? Pozwól na chwilę! - zaprosił uśmiechnięty, jakby w domu czekał na niego dobry obiad i żona w czymś zwiewnym a prześwitującym. - No co tam? - wyraził uprzejme zainteresowanie Ponury, wkładając sporo wysiłku w utrzymanie pogodnego wyrazu paszczy. - Pracujesz tu dłużej, znasz system i ten produkt, w razie czego pomożesz - tu padło imię już-nie-Sarenki, takie samo jakie nosi Filigranowa! - prawda? Nie czekając na reakcję ze strony Ponurego Technolog-Produkcji kontynuował - To jest Ponury, w razie czego możesz go śmiało pytać, chętnie pomoże. No, to skoro wszystko jasne, to ja wracam do siebie. - Ty małpo zdradziecka, padalcu łysy! - mentalnie wykrzyczał Ponury. - Wpierniczasz kolegę na minę i się ewakuujesz, tak? Zobaczysz, zemszczę sie okrutnie i straszliwie! Po tym bezgłośnym ulżeniu sobie Ponury otaksował wzrokiem lekko zachodzącym purpurą (skutek aktywowanego alarmu i podniesionego ciśnienia) stojącą przed nim niewiastę. Już-nie-Sarenka obdarzyła Ponurego gigawatowym uśmiechem, stwierdziła, że jest w dobrych rękach - zaraz, chwila, od kiedy ręce Ponurego są dobre? - i na pewno będzie im się razem dobrze pracowało. Dla Ponurego już-nie-Sarenka stała się Filigranową 2. Ponury jest potrzebny, gdyby jednak czegoś nie potrafiła zrobić, więc jest prawie czarująca. Ponury nie może się doczekać chwili, kiedy Filigranowa 2 poczuje się pewnie. Oraz chciałby dożyć dnia, w którym ta złośliwa maszkara zwana Losem postawi na jego drodze kogoś bardziej zrównoważonego. I niech ktoś w końcu wyłączy te dzwonki!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Żaden dobry uczynek nie pozostanie bez kary

To, że żaden dobry uczynek nie pozostanie bez kary, Ponury wie aż za dobrze. Z doświadczenia własnego i innych nerdów ze słabością do proszącej Płci-Pięknej-Lub-Nie. Przez bardzo długi czas Ponuremu udawało się nie ulegać owym prośbom, czym zyskał opinię gbura i buca - żadna nowość, Ponury jest gburem i bucem - co spływało po nim jak woda po kaczce, która dawno darowała sobie właściwa dietę. Zupełnie jak Ponury. Wszystko co dobre jednak szybko się kończy i kilka dni temu do Ponurego zadzwoniła Młoda-Mama, której laptop odszedł tam, gdzie zwykle odchodzą laptopy, którym iskrzy się z gniazda zasilania. - Ponury! Ratuj, jeśli nie pomożesz to ja nie wiem, co zrobie! - rozedrgane i płaczliwe wezwanie o pomoc rozległo się w głośniczku komórki Ponurego, który miał słabszy dzień i odebrał połączenie bez wcześniejszego sprawdzenia, kto dzwoni. - No cześć - entuzjastycznie inaczej odpowiedział Ponury, wział głeboki oddech i przystapił do wstępnego badania problemu - coś zrobiła? - No ja wziełam

Udany łikend

Znakomitą większość sobotniego popołudnia Ponury spędził rozkoszując się towarzystwem Wszechwiedzącej, przepłukując zmęczone organy mowy znakomitym produktem fermentacji alkoholowej słodu z dodatkiem chmielu. O czym były prowadzone rozmowy Ponury nie zamierza informować świata w żadnej formie, gdyż raz, że obiecał milczenie w tych tematach (a było ich wiele) a dwa, że nie będzie się narażal na odwet ze strony Wszechwiedzącej upubliczniając pewne fakty, które zostały omówione, gdyż musiałby dobrowolnie udać się na leczenie klimatyczne do kraju w którym nie praktykuje się ekstradycji a i wtedy nie miałby pewności swego bezpieczeństwa. W końcu to Wszechwiedząca. Przy okazji Ponury dowiedział się, iż do grona osób śledzących jego zmagania z rzeczywistością należy równiez Wszechwiedząca, co mocno połechtało jego próżność. Spotkanie, jak już się Ponury pochwalił, przebiegło w radosnej atmosferze, którą zapoczątkowało zdarzenie, którego Ponury absolutnie się nie spodziewał. Zamawiając produkt

Ponury, jak?

"Parszywe płody Juutrzeeeenki o pustych oczach i gnijących sercaaaaach!" - zaintonował radośnie Ponury, delektując się nieobecnością pozostałych mieszkańców willi. Po kilku bardzo nieciekawych tygodniach Ponury bardzo potrzebował chwili spokoju. takiego chwilowego nie-istnienia w świadomości reszty ludzi. Ponury otworzył puszkę Lekarstwa-Na-Chandrę, usiadł na niezmiennie trzeszczącym łożu i uśmiechnął się delikatnie. - Jeszcze tylko wyłączyć telefon i będzie idealnie - mruknął pod nosem, sięgając w stronę urządzenia, które w tym momencie postanowiło przywrócić Ponurego reszcie świata i ludzkości. Ponury wydał z siebie ni to stęknięcie, ni to westchnienie, lekko beknął i dokończył sięgania. - Ratunku, za co? -  jęknął Ponury po sprawdzeniu identyfikacji rozmówcy. Telefon od Mareczka wczesnym piątkowym popołudniem zwyczajnie nie mógł oznaczać nic dobrego. Ponury chwilę zwlekał z odebraniem, naiwnie licząc, że może się Mareczek znudzi. Telefon dzwonił uporczywie, nie dając Ponur