Przejdź do głównej zawartości

Kilka wersów o Nieszczęściu

W życiu Ponurego, które choć juz troche trwa, Kobiet było niewiele. I Ponury czasami się zastanawia, jak on to zrobił, że w ogóle były. Ponury jest obdarzony uroda radiową i głosem w sam raz do kina niemego - łba zatem nie urywa. Ewentualnie wywołuje uczucie litości i/lub wybuch śmiechu. Ale Ponury nie o tym. Prócz Filigranowej na dłużej przy Ponurym została Nieszczęście, którą Ponury poznał w trakcie swego zachłysnięcia się działalnością radiową. Nieszczęście w owym czasie szukała możliwości promocji uwielbianego przez siebie Zespołu-Na-De i zwróciła się z tym tematem do Redaktora-Muzycznego, który wspomniał o jej osobie Ponuremu. Ponury już dokładnie nie pamieta jak to się stało, ale z Nieszczęściem nawiązał kontakt i dobrze się im rozmawiało, aż do pewnego dnia, kiedy do Ponurego dotarło, że te rozmowy są coraz cieplejsze i czulsze a on najzwyczajniej na świecie sie zakochał/zauroczył/padło-mu-na-móżg. Ponury Nieszczęście widział wprawdzie tylko na zdjęciach ale bardzo się mu spodobała, a że Ponury był wtedy młodszy/szczuplejszy/mniej-wredny, to nie został odrzucony-od-pierwszego-wejrzenia. Ponury postanowił spotkać Nieszczęście osobiście i w tym celu poleciał Na-Łono-Ojczyzny-Do-Grodu-Kraka. Nieszczęście spóźniła się tylko 2 godziny a na powitalny pocałunek zareagowała prawidłowo, więc już oficjalnie zostali parą. Ponury powrócił Na-Emigrację-Do-Kraju-Herbaciarzy tak szczęśliwy i promieniujący radościa, że na lotnisku został dwa razy sprawdzony, czy się czegos radioaktywnego nie nażarł. Do Nieszczęścia Ponury latał jeszcze kilka razy, za każdym razem było im wspaniale aż w końcu Nieszczęście zdecydowała się dzielić z Ponurym Blaski-I-Cienie-Codzienności.Ponury był przekonany, że Nieszczęście jest Tą-Jedyną-Na-Resztę-Życia i się nawet oświadczył a ona ze łzami w oczkach się zgodziła. To, że w trakcie oświadczyn Ponury trzymał głowę na kolanach Nieszczęścia świadczy tylko o tym, jak nietypowym związkiem byli.  Przez pewnien czas było im wspaniale, choć coraz bardziej Pod-Górkę-Z-Wiatrem-W-Oczy. Szczegółów Ponury nie przytoczy, gdyż wypchnął je z pamięci a raczej schował w tych zakamarkach swej świadomości, z których nie korzysta, ale przytoczy tutaj kilka faktów, których nie chce/nie potrafi zapomnieć. Nieszczęście we wszystkim wspierało Ponurego a Ponury dla Nieszczęścia robił wszystko, często wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi (Ponury tych wartości nie posiada do dnia dzisiejszego - patrz relacja z Filigranową - więc nikogo to nie powinno dziwić). Ponury zrezygnował z kolegów, zamkną radio, zmienił pracę by mieć więcej dla Nieszczęścia czasu i zaczęły się zgrzyty. Ponieważ Ponury na samą myśl o Nieszczęściu robi sie jeszcze bardziej nieprzyjemny dla otoczenia, przytoczy on tylko kilka Ważnych-Wydarzeń-Z-Życia-U-Boku-Nieszczęścia, starając się zachować chronologię.
Pewnego dnia Ponury w Innej-Pracy się popsuł. Coś mu się poruszyło w okolicy końca pleców i wygięło jak chiński paragraf. Dotarcie do zajmowanego wspólnie z Nieszczęściem apartamentu zajęło mu prawie dwie godziny zamiast zwykłych trzech kwadransów. Gdy ze zbolałą miną i powykręcany Ponury położył się na podłodze, Nieszczęście zamiast wyrazić troskę, zapytała z lekkim niepokojem, czy Ponury pójdzie jutro do pracy, bo ona ich sama nie utrzyma i Ponury musi pracować! Zdrowie Ponurego najwyraźniej było mało istotnym dodatkiem. Ponury po kilku dniach wydobrzał na tyle, by znowu móc pracowac, ogarnąć Tymczasowy-Deficyt-Budżetowy i zajmować się Nieszczęściem. Zajmowanie się wyszło mu na tyle dobrze, że został tatusiem. Ponury był przeszczęśliwy, a jego stan udzielił sie Nieszczęściu. Świat był piękny, Ponury ogarniał dodatkowe godziny pracy, by podreperować stan konta na przyszłe wydatki, jak już Maleństwo przyjdzie na świat i wtedy Podły-Los sprawił, że Nieszczęście poroniła. W Ponurym coś pękło. Po nieprzespanej nocy pełnej bółu, łez (równiez Ponurego) i krwi Ponury pochował Maleństwo i zaciskając zęby poszedł do pracy błagać o urlop a kilka tygodniu później zmienił pracę. Nieszczęście w tym czasie praktycznie nie zauważała, że Ponury cierpi, rzucając sie w wir życia towarzyskiego zostawiając Ponurego samemu sobie. Gdzieś w tym czasie Ponury poznał Filigranową, która wprawdzie na początku się go bała (ponury wyraz paszczy Ponurego nie zachęca po dzis dzień do kontaktów) ale z czasem coraz bardziej przekonywała się do jego osoby i jakoś tak przy okazji się zaprzyjaźnili.
Ponury wraz z Nieszxczęściem przeprowadzili się do Maasteczka-Przy-Lotnisku a Ponury do pracy docierał rowerem, co zajmowało mu pomiędzy dwiema a trzema godzinami w jedną stronę ale pozwalało zaoszczędzić sporo pieniędzy, gdyż Nieszczęście tymczasowo nie pracowała, ale zajmowała się Ogniskiem-Domowym. Taka prawie że Westalka. W posiadaniu Nieszczęścia znajdowała się karta Ponurego, by mogła bez przeszkód nabywać składniki na pożywienie dla ich obojga. Pewnego uroczego inaczej wieczoru Ponury wracając po tylko 11 godzinach pracy dostał telefon z Banku-W-Którym-Trzymał-Pieniądze, że bank wyraża zgodę na przekroczenie limitu środków i nie zablokuje transakcji, ale Ponury zapłaci za to karę w wysokości 5 monet Z-Wizerunkiem-Królowej za każdy dzień, chyba że wyrówna saldo do 23:45 czasu Greenwich. Ponurego szlag trafił, w tempie przyspieszonym wrócił do apartamentu i zażądał wyjaśnień. Nieszczęście była uprzejma zignorować fakt, że mają ściśle wyliczony budżet do końca tygodnia i nabyła Kremik-Z-Górnej-Półki, gdyż miała go tylko pół słoiczka a to znaczyło, żę się kończy. Ponury zabrał kartę, kazał Nieszczęściu zorganizować pieniądze na życie, na co ta się rozpłakała, dostała histerii i skutek był taki, że Ponury nie dość że musiał przepraszać to jeszcze załatać kolejnyTymczasowy-Deficyt-Budżetowy.
Ponieważ finansowo Ponury prawie leżał, zamiast stać dobrze, na urodziny Nieszczęścia postanowił upiec tort. Nieszczęście Coś-Tam-Świętowała, więc nie było jej w apartamencie przez noc. Ponury kulał ten tort cały dzień i lwią część nocy. Wyszedł mu całkiem ładnie, przy pomocy Filigranowej, która wzbogaciła dzieło Ponurego o Jadalne-Dekoracje-Tortów ze swojej kolekcji. Nieszczęście wróciła, podziękowała i oświadczyła, że z tortem jedzie do koleżanki świętować swoje urodziny, bo pójda na dyskotekę a Ponury takiego spędzania wolnego czasu nie lubi. Ponurego zamurowało, bo dla Nieszczęścia nie tylko poszedłby na dyskotekę ale nawet dobrze by się bawił. Wystarczyłoby, żeby wyraziła taka ochotę. Parę miesięcy później Ponury doszedł do granicy wytrzymałości. Nie chciał już więcej być dla Nieszczęści tylko Tłumaczem-Na-Mowę-Lokalną/Kasą-Zapomogową i zerwał z nią. A miał być ślub.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Żaden dobry uczynek nie pozostanie bez kary

To, że żaden dobry uczynek nie pozostanie bez kary, Ponury wie aż za dobrze. Z doświadczenia własnego i innych nerdów ze słabością do proszącej Płci-Pięknej-Lub-Nie. Przez bardzo długi czas Ponuremu udawało się nie ulegać owym prośbom, czym zyskał opinię gbura i buca - żadna nowość, Ponury jest gburem i bucem - co spływało po nim jak woda po kaczce, która dawno darowała sobie właściwa dietę. Zupełnie jak Ponury. Wszystko co dobre jednak szybko się kończy i kilka dni temu do Ponurego zadzwoniła Młoda-Mama, której laptop odszedł tam, gdzie zwykle odchodzą laptopy, którym iskrzy się z gniazda zasilania. - Ponury! Ratuj, jeśli nie pomożesz to ja nie wiem, co zrobie! - rozedrgane i płaczliwe wezwanie o pomoc rozległo się w głośniczku komórki Ponurego, który miał słabszy dzień i odebrał połączenie bez wcześniejszego sprawdzenia, kto dzwoni. - No cześć - entuzjastycznie inaczej odpowiedział Ponury, wział głeboki oddech i przystapił do wstępnego badania problemu - coś zrobiła? - No ja wziełam

Udany łikend

Znakomitą większość sobotniego popołudnia Ponury spędził rozkoszując się towarzystwem Wszechwiedzącej, przepłukując zmęczone organy mowy znakomitym produktem fermentacji alkoholowej słodu z dodatkiem chmielu. O czym były prowadzone rozmowy Ponury nie zamierza informować świata w żadnej formie, gdyż raz, że obiecał milczenie w tych tematach (a było ich wiele) a dwa, że nie będzie się narażal na odwet ze strony Wszechwiedzącej upubliczniając pewne fakty, które zostały omówione, gdyż musiałby dobrowolnie udać się na leczenie klimatyczne do kraju w którym nie praktykuje się ekstradycji a i wtedy nie miałby pewności swego bezpieczeństwa. W końcu to Wszechwiedząca. Przy okazji Ponury dowiedział się, iż do grona osób śledzących jego zmagania z rzeczywistością należy równiez Wszechwiedząca, co mocno połechtało jego próżność. Spotkanie, jak już się Ponury pochwalił, przebiegło w radosnej atmosferze, którą zapoczątkowało zdarzenie, którego Ponury absolutnie się nie spodziewał. Zamawiając produkt

Ponury, jak?

"Parszywe płody Juutrzeeeenki o pustych oczach i gnijących sercaaaaach!" - zaintonował radośnie Ponury, delektując się nieobecnością pozostałych mieszkańców willi. Po kilku bardzo nieciekawych tygodniach Ponury bardzo potrzebował chwili spokoju. takiego chwilowego nie-istnienia w świadomości reszty ludzi. Ponury otworzył puszkę Lekarstwa-Na-Chandrę, usiadł na niezmiennie trzeszczącym łożu i uśmiechnął się delikatnie. - Jeszcze tylko wyłączyć telefon i będzie idealnie - mruknął pod nosem, sięgając w stronę urządzenia, które w tym momencie postanowiło przywrócić Ponurego reszcie świata i ludzkości. Ponury wydał z siebie ni to stęknięcie, ni to westchnienie, lekko beknął i dokończył sięgania. - Ratunku, za co? -  jęknął Ponury po sprawdzeniu identyfikacji rozmówcy. Telefon od Mareczka wczesnym piątkowym popołudniem zwyczajnie nie mógł oznaczać nic dobrego. Ponury chwilę zwlekał z odebraniem, naiwnie licząc, że może się Mareczek znudzi. Telefon dzwonił uporczywie, nie dając Ponur