W ramach porządkowania Ponury o mały włos nie wybił sobie zębów o sprzęt, którego całe wieki temu używał kilka razy w tygodniu - konsola mikserska. Ponury po wygłoszeniu krótkiej inwokacji do pogańskich bogów w barbarzyńskim narzeczu wyciągnął rzeczoną konsolę z pudła i dał się ponieść fali wspomnień... Ponury robił Radio. Albo raczej radio, bo jednak poza poziom zapalonego amatora nigdy nie udało mu sie wyjść, choć bardzo się starał. Mowa tu o czasach zamierzchłych, jeszcze sprzed okresu, gdy Kosmosem Ponurego niepodzielnie rządziło Nieszczęście. Zresztą to właśnie wina radia (tak Ponury, tak sobie to tłumacz), że się Nieszczęście w życiu Ponurego pojawiła i zostawiła po sobie jedno ziemi spalonej pas... No dobra, winę również ponosi pewnien Redaktor Muzyczny ale Jemu Ponury zawsze wybaczy. W przeciwieństwie do Filigranowej czy Nieszczęścia właśnie. Ale Ponury zbacza z tematu.
Radio w wykonaniu Ponurego, który nie bójmy się tego powiedzieć, ma urodę radiową i głos w sam raz do kina niemego, było intrygującym czy raczej mocno niepokojącym/przykrym doznaniem dla słuchaczy. A trochę ich było, co pomimo upływu czasu nie przestaje Ponurego zadziwiać. I znowu w chorym umyśle Ponurego (wczoraj odstawił gdzieś leki i nie może ich znaleść) pojawiła sie myśl - a może by tak znowu jakieś dwie godzinki w tygodniu ludzi podręczyć?
Radio w wykonaniu Ponurego, który nie bójmy się tego powiedzieć, ma urodę radiową i głos w sam raz do kina niemego, było intrygującym czy raczej mocno niepokojącym/przykrym doznaniem dla słuchaczy. A trochę ich było, co pomimo upływu czasu nie przestaje Ponurego zadziwiać. I znowu w chorym umyśle Ponurego (wczoraj odstawił gdzieś leki i nie może ich znaleść) pojawiła sie myśl - a może by tak znowu jakieś dwie godzinki w tygodniu ludzi podręczyć?
Komentarze
Prześlij komentarz