Przejdź do głównej zawartości

Piątek na językowym zakwasie

Ponury zgodnie ze swoim planem dał się obudzić o:4:00 z zamiarem pojechania do pracy na Kojocie. Niewyspany i zaklejony po wizycie Morfeusza (tego od spania, nie tego od niebieskich i czerwonych pigułek) ostrożnie poruszył najpierw odnóżami dolnymi a potem górnymi i uznał koncepcję za przynajmniej słabą. Mając pełną świadomość, że jazda do pracy pociągiem w dwie strony wywoła kolejną Tymczasową-Dziurę-Budżetową (nie pierwszą i raczej nie ostatnią) uruchomił odpowiednie kontakty i wrócił do barłogu na kolejna godzinkę dochodzenia do siebie. W Bardzo-Dynamicznej-Firmie-Elektronicznej, w której Ponury bardzo lubi pracować piątki należą do dni krótszych co wcale nie znaczy, że nie obfitujących w wydarzenia rózne, mniej lub bardziej bezpośrednio Ponurego dotyczących lub przezeń wywołanych. Ponury jest z natury nieruchawy, ze sportów najbardziej lubi hantle na mokro i skłony po sześciopak, jest przy tym atroficznie umięśniony, dlatego po kilku dniach rowerowania od pasa w dół składa sie głównie z mniej lub bardziej wyraźnych impulsów bólowych a to co u Ponurego robi za barki postanowiło sobie zesztywnieć. Przypadłością tej cześci ciała Ponury podzielił się z Nową-Koleżanką, która kilka razy podchodziła do stanowiska pracy/stolika/biurka/modlitewnika Ponurego, rzucając luźne uwagi na różne tematy i gdyby Ponury nie był nad wyraz inteligentny, to mógłby pomylić te niewinne przecież rozmowy z próbą flirtu. Nowa-Koleżanka z dającym Ponuremu do myślenia uśmiechem, na głos stwierdziła, iż Ponuremu potrzebny jest masaż, co usłyszała przechodząca właśnie obok Specjalistka-Od-Technologii, kóra wprawdzie mową ojczystą Ponurego się nie posługuje, ale to słowo zrozumiała i obie roześmiane żywo o czymś/kimś rozprawiając lekko ściszonymi głosami, poszły w inną część hali produkcyjnej. Niby nic, ale każda z nich sie potem na widok Ponurego uśmiechała właśnie w taki dający do myślenia sposób. Jest bardzo prawdopodobne, żę Ponurego ponosi wyobraźnia ale z drugiej strony usłyszał, że jak przyszedł na rozmowe kwalifikacyjną w garniturze i pod krawatem, to "się dziewczyny mocno oglądały", przynajmniej według Nowej-Koleżanki. Także tak...
Środek lokomicji Ponurego nieodmiennie wywołuje zainteresowanie, co ciekawe płci przeciwnej. Ponury bardzo dobrze wie, że rozmiar ma znaczenie, co nie poprawia mu samooceny, lecz nie spodziewał się, że pytać o jazdę na Kojocie będa również te Panie, z którymi Ponury zasadniczo nie ma styczności. Ku niejakiej uldze Ponurego. Scenka rodzajowa jaką Ponury zaraz przedstawi, miała miejsce w ostatniej godzinie pracy i wyołała wiele radości wśród siedzących przy Ponurym Kobiet, Specjalistkę-Od-Technologii w to wliczając. Jedna z wspólpracowniczek sekcji Ponurego, za którą Ponury nie przepada, gdyż bez przerwy gada, co nie pomaga w utrzymaniu odpowiedniej koncentracji obolałemu Ponuremu, również koniecznie musiała z Ponurym o Kojocie porozmawiać... Rozmowa odbyła się w lokalnym języku, który Ponury ma przyzwoicie opanowany, w przeciwieństwie do własnego ozora, którym chlapnie czasem coś bez zastanowienia i potem trzeba gasić pożar lasu. Otóż ta Nielubiana-Współpracowniczka zaczęła wypytywać Ponurego o wrażenia z jazdy Kojotem, czy Ponury uprawia kolarstwo górskie, dlaczego Ponury nie kupi sobie zwykłego roweru? Na te wszystkie pytania Ponury odpowiadał uprzejmie i wyczerpująco z całkiem przyjemnym wyrazem twarzy/paszczy/mordy/niewłaściwe skreślić, bo wiadomo, Specjalistka... Po kilku minutach takiej konwersacji padło stwierdzenie, że Ponury musi byc sprawny fizycznie, bo jednak dużo jeździ i w związku z tym cóż takiego Ponury jada bardzo chciałaby wiedzieć. Z pewnością Ponury się zdrowo odżywia, bo przeciez musi utrzymywać kondycję. Ponury w życiu utrzymywał tylko Nieszczęście i to krótko a o kondycji żadnej wiedzy nie posada. Nie mniej jednak na pytanie odpowiedzieć wypada, gdyż w tym momencie uwaga CZTERECH! Kobiet jest na nim skupiona. Ponury rzucił więc od niechcenia że odżywia się byle jak i nie musi się przejmować, bo ma zapasy. W okolicach brzucha i poniżej. Trzy Kobiety, dla których język lokalny jest językiem ojczystym momentalnie wybuchnęły śmiechem, Ponury, do którego z pewnym opóźnieniem (wiadomo, panowanie nad ozorem szwankuje jak zwykle) dotarło co powiedział i jak to zostało zrozumiane, sam się nawet zacieszył w kierunku blatu, przy którym siedział ale Nielubiana-Współpracowniczka, dla której język lokalny jest językiem obcym nie wyłapała dwuznaczności słów Ponurego i najzwyczajniej na świecie bez słowa wróciła do pracy lekko naburmuszona. Po zakończeniu pracy Nowa-Koleżanka ponowiła zaproszenie na herbatę i była ewidentnie rozczarowana faktem, że Ponury już się umówił i trochę mu się czasowo ta herbatka nie skleja z innymi planami. Ale Ponury na herbatkę pojdzie w przyszłym tygodniu. Bo jak już Ponuremu wiadomo, Nowa-Koleżanka posiada córkę w ilości sztuk jedna i Ponury w sumie nie ma nic przeciwko poznaniu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Żaden dobry uczynek nie pozostanie bez kary

To, że żaden dobry uczynek nie pozostanie bez kary, Ponury wie aż za dobrze. Z doświadczenia własnego i innych nerdów ze słabością do proszącej Płci-Pięknej-Lub-Nie. Przez bardzo długi czas Ponuremu udawało się nie ulegać owym prośbom, czym zyskał opinię gbura i buca - żadna nowość, Ponury jest gburem i bucem - co spływało po nim jak woda po kaczce, która dawno darowała sobie właściwa dietę. Zupełnie jak Ponury. Wszystko co dobre jednak szybko się kończy i kilka dni temu do Ponurego zadzwoniła Młoda-Mama, której laptop odszedł tam, gdzie zwykle odchodzą laptopy, którym iskrzy się z gniazda zasilania. - Ponury! Ratuj, jeśli nie pomożesz to ja nie wiem, co zrobie! - rozedrgane i płaczliwe wezwanie o pomoc rozległo się w głośniczku komórki Ponurego, który miał słabszy dzień i odebrał połączenie bez wcześniejszego sprawdzenia, kto dzwoni. - No cześć - entuzjastycznie inaczej odpowiedział Ponury, wział głeboki oddech i przystapił do wstępnego badania problemu - coś zrobiła? - No ja wziełam

Udany łikend

Znakomitą większość sobotniego popołudnia Ponury spędził rozkoszując się towarzystwem Wszechwiedzącej, przepłukując zmęczone organy mowy znakomitym produktem fermentacji alkoholowej słodu z dodatkiem chmielu. O czym były prowadzone rozmowy Ponury nie zamierza informować świata w żadnej formie, gdyż raz, że obiecał milczenie w tych tematach (a było ich wiele) a dwa, że nie będzie się narażal na odwet ze strony Wszechwiedzącej upubliczniając pewne fakty, które zostały omówione, gdyż musiałby dobrowolnie udać się na leczenie klimatyczne do kraju w którym nie praktykuje się ekstradycji a i wtedy nie miałby pewności swego bezpieczeństwa. W końcu to Wszechwiedząca. Przy okazji Ponury dowiedział się, iż do grona osób śledzących jego zmagania z rzeczywistością należy równiez Wszechwiedząca, co mocno połechtało jego próżność. Spotkanie, jak już się Ponury pochwalił, przebiegło w radosnej atmosferze, którą zapoczątkowało zdarzenie, którego Ponury absolutnie się nie spodziewał. Zamawiając produkt

Ponury, jak?

"Parszywe płody Juutrzeeeenki o pustych oczach i gnijących sercaaaaach!" - zaintonował radośnie Ponury, delektując się nieobecnością pozostałych mieszkańców willi. Po kilku bardzo nieciekawych tygodniach Ponury bardzo potrzebował chwili spokoju. takiego chwilowego nie-istnienia w świadomości reszty ludzi. Ponury otworzył puszkę Lekarstwa-Na-Chandrę, usiadł na niezmiennie trzeszczącym łożu i uśmiechnął się delikatnie. - Jeszcze tylko wyłączyć telefon i będzie idealnie - mruknął pod nosem, sięgając w stronę urządzenia, które w tym momencie postanowiło przywrócić Ponurego reszcie świata i ludzkości. Ponury wydał z siebie ni to stęknięcie, ni to westchnienie, lekko beknął i dokończył sięgania. - Ratunku, za co? -  jęknął Ponury po sprawdzeniu identyfikacji rozmówcy. Telefon od Mareczka wczesnym piątkowym popołudniem zwyczajnie nie mógł oznaczać nic dobrego. Ponury chwilę zwlekał z odebraniem, naiwnie licząc, że może się Mareczek znudzi. Telefon dzwonił uporczywie, nie dając Ponur