Ponury ma na paszczy całkowite przeciwieństwo swego miana. Po pierwszym dniu w Dynamicznej-Firimie-Elektronicznej w Większym-Mieście, Ponury zapomniał o tych wszystkich nieprzyjemnych doznaniach z dnia poprzedniego. Ale od początku. Ponury do pracy się spóźnił całe 3 minuty, ze względu na potworne korki. Oczywiście zadzwonił do Nowego-Miejsca-Pracy, żeby pionformować i przeprosić za brak punktualności, święcie przekonany, że usłyszy iż ma wracać do willi. Ku zaskoczeniu Ponurego poinformowano go, że nie ma problemu i będzie kiedy będzie. Luz w okolicach kroku i nie ma się czym przejmować. Bezpośrednia przełożona Ponurego okazała się bezpośrednią i przesympatyczą Kobietą, która oprowadziłą Ponurego po całości budynku, załatwiła mu szafkę na Utensylia-Do-Pracy, przydzieliła stanowisko i nakazała, by w razie problemów natychmiast lub jeszcze szybciej dać jej znać. Ponury z wyrazem błogiej radości na paszczy wziął się do roboty i nawet nieźle mu szło, gdy podeszła doń Specjalistka-Od-Technologii, która z gigawatowym uśmiechem powitała Ponurego i zapytała czy ma wszystko, co jego zdaniem powinien mieć, by wykonywać swoje obowiązki. Ponury zapytał, czy może byłaby taka opcja, by w przyszłości wzbogacić trochę jego Utensylia-Do-Pracy o kilka drobiazgów, ale nie ma musu/pospiechu/ciśnienia bo on da rade. Komplet drobiazgów wraz z gustowną saszetką/kosmetyczką do ich przechowywania w modnym granacie otrzymał 3 minuty poźniej. To było pierwsze zbaranienie Ponurego. Pierwsze z wielu. Ponury pracował sobie grzecznie i starannie, gdy do jego stoliczka/biureczka/modlitewnika podeszła Nowa-Koleżanka, tak na oko wagowo i wiekowo w okolicach Ponurego. Przedstawiła się, wyraziła wielkie zadowolenie z faktu, że Ponury też pracuje w tych samych godzinach i że jeszcze porozmawiają na przerwie obiadowej/lunchu. Acha, miała jeszcze takie małe pytanko trochę niedyskretne, ile Ponury ma lat koniecznie chciała wiedzieć i czy jest tutaj sam. Ponury przyznał się do wieku, na kilka innych zdań odpowiadał uprzejmie i pełnym zdaniem a gdy Nowa-Koleżanka powróciła do swoich obowiążków, Ponury zbaraniał po raz drugi. Nadeszła w końcu upragniona przerwa obiadowa/lunch. Ponury wraz z innymi głodnymi/spragnionymi pokłusował do kantyny. Pobrał z automatu kawę, gdy usłyszał przyjazne zawołanie ze strony Nowej-Koleżanki - Ponury! Chodź do nas, poznasz dziewczyny! - Nowa Koleżanka zaprosiła Ponurego do stoliczka. Ponury doskonale opanowując baranienie, przysiadł się do Wesołego-Tria-Niewiast i nawet udzielał się w konwersacji. - Ponury, a może chcesz chlebka czosnkowego? Koleżanka-Blondynka upiekła, bardzo dobre! - zaproponowała Nowa -Koleżanka. Ponury uprzejmie podziękował, mamrocząc jakieś bzdety o obfitym śniadaniu, no i jeszcze ta kawa... - Nic nie szkodzi. Ponury, z nami nie będziesz głodny! - z szerokim uśmiechem oznajmiła Nowa-Koleżanka. Ponury grzecznie przeprosił i poszedł się dotlenić choć tak naprawdę chodziło mu tylko o ukrycie kolejnego baranienia. Jakiś czas po przerwie obiadowej/lunchu Nowa-Koleżanka podeszła kolejny raz do Ponurego i powiedziała, ze dziewczyny oceniają go na maksimum 33 lata, bo dobrze się prezentuje (Ponury był niewyspany, w golfie i bojówkach, więc ciężko powiedzieć, co by go spotkało gdyby miał garnitur na sobie; na wszelki wypadek Ponury nie będzie tej opcji sprawdzał) i że Ponury ma się nie martwić, bo jutro pogoda będzie lepsza do jazdy na rowerze, ale gdyby coś miało spaść to znajdzie się jakiś ręczniczek. Ponury zbaraniał po raz wtóry, ale za żadne skarby nie da sobie wcisnąć innej pracy. Ponury wprawdzie teraz w lekkiej panice szuka oświetlenia do swego jednośladu, ale już się cieszy na myśl o dniu jutrzejszym.
To, że żaden dobry uczynek nie pozostanie bez kary, Ponury wie aż za dobrze. Z doświadczenia własnego i innych nerdów ze słabością do proszącej Płci-Pięknej-Lub-Nie. Przez bardzo długi czas Ponuremu udawało się nie ulegać owym prośbom, czym zyskał opinię gbura i buca - żadna nowość, Ponury jest gburem i bucem - co spływało po nim jak woda po kaczce, która dawno darowała sobie właściwa dietę. Zupełnie jak Ponury. Wszystko co dobre jednak szybko się kończy i kilka dni temu do Ponurego zadzwoniła Młoda-Mama, której laptop odszedł tam, gdzie zwykle odchodzą laptopy, którym iskrzy się z gniazda zasilania. - Ponury! Ratuj, jeśli nie pomożesz to ja nie wiem, co zrobie! - rozedrgane i płaczliwe wezwanie o pomoc rozległo się w głośniczku komórki Ponurego, który miał słabszy dzień i odebrał połączenie bez wcześniejszego sprawdzenia, kto dzwoni. - No cześć - entuzjastycznie inaczej odpowiedział Ponury, wział głeboki oddech i przystapił do wstępnego badania problemu - coś zrobiła? - No ja wziełam
Komentarze
Prześlij komentarz