Przejdź do głównej zawartości

Rozmowy niezbyt kontrolowane

To nie jest tak, że z płci zbiorczo nazwanej piękną Ponury ma/miał jedną przyjaciółkę. Ponury ma zaszczyt bycia przyjacielem/dobrym kumplem (niewłaściwe skreślić) Kobiety, o której można powiedzieć tyle, że jest jak wino, przy czym Ponury ma nadzieję, że do etapu octu winnego nie dożyje. W sensie, że Ponury nie dożyje. Owa Kobieta ostanio odbyła z Ponurym jedną z licznych pogawędek przez fale internetowego komunikatora przez co Ponury jest posiadaczem szykownego garnituru wraz z takimi Istotnymi Drobiazgami jak śnieżnobiała (na razie) koszula, odpowiedni zwis męski zwany potocznie krawatem plus pasek i obuwie. Ponury w tym anturażu wygląda jak nie Ponury, czyli dobrze. I ma na to odpowiednie kwity/zaświadczenia. Ale Ponury nie o tym.
Po tym jak relacja z Filigranową z braku lepszego określenia zwana przyjaźnią pieprznęła jak skład amunicji Ponury poszedł w zaparte. Nigdy-żadna-kobieta i temu podobne pierdoły a głębią tego przemyślenia podzielił się z... no właśnie. Z kim? Najwierniejszą z Przyjaciółek. Tak, to dobra nazwa. I tu nastąpiła rozmowa, która po raz kolejny udowodniła Ponuremu, że ta Kobieta zrobi z nim, co zechce a on sie jeszcze będzie z tego cieszył.
N(ajwierniejsza): [życzliwie] Tylko wiesz, nie możesz tak nikogo do siebie niedopuścić. Nie możesz być sam! Ty musisz kogoś mieć!
P(onury): [wojowniczo] Muszę to oddychać, płacic podatki i umrzeć! Resztę to powinienem lub wypada! Będę sam to się skupię na sobie i swoim rozwoju!
N: [pobłażliwie] Taa... Nie czaruj. Nie mów, że nie chciaiłbyś się móc przytulać, wychodzić na spacer czy mieć kogoś kto rano mówi dzień dobry kochanie?! MUSISZ Z KIMŚ BYĆ. Koniec, kropka. Ze mną się nie dyskutuje!
Na takie dictum Ponury przestał wydawać jakiekolwiek dźwięki paszczą.
...
Jeśli w tych rozmowach Ponury kiedykolwiek będzie miał kontrolę, to tylko we śnie. Erotycznym.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Żaden dobry uczynek nie pozostanie bez kary

To, że żaden dobry uczynek nie pozostanie bez kary, Ponury wie aż za dobrze. Z doświadczenia własnego i innych nerdów ze słabością do proszącej Płci-Pięknej-Lub-Nie. Przez bardzo długi czas Ponuremu udawało się nie ulegać owym prośbom, czym zyskał opinię gbura i buca - żadna nowość, Ponury jest gburem i bucem - co spływało po nim jak woda po kaczce, która dawno darowała sobie właściwa dietę. Zupełnie jak Ponury. Wszystko co dobre jednak szybko się kończy i kilka dni temu do Ponurego zadzwoniła Młoda-Mama, której laptop odszedł tam, gdzie zwykle odchodzą laptopy, którym iskrzy się z gniazda zasilania. - Ponury! Ratuj, jeśli nie pomożesz to ja nie wiem, co zrobie! - rozedrgane i płaczliwe wezwanie o pomoc rozległo się w głośniczku komórki Ponurego, który miał słabszy dzień i odebrał połączenie bez wcześniejszego sprawdzenia, kto dzwoni. - No cześć - entuzjastycznie inaczej odpowiedział Ponury, wział głeboki oddech i przystapił do wstępnego badania problemu - coś zrobiła? - No ja wziełam

Udany łikend

Znakomitą większość sobotniego popołudnia Ponury spędził rozkoszując się towarzystwem Wszechwiedzącej, przepłukując zmęczone organy mowy znakomitym produktem fermentacji alkoholowej słodu z dodatkiem chmielu. O czym były prowadzone rozmowy Ponury nie zamierza informować świata w żadnej formie, gdyż raz, że obiecał milczenie w tych tematach (a było ich wiele) a dwa, że nie będzie się narażal na odwet ze strony Wszechwiedzącej upubliczniając pewne fakty, które zostały omówione, gdyż musiałby dobrowolnie udać się na leczenie klimatyczne do kraju w którym nie praktykuje się ekstradycji a i wtedy nie miałby pewności swego bezpieczeństwa. W końcu to Wszechwiedząca. Przy okazji Ponury dowiedział się, iż do grona osób śledzących jego zmagania z rzeczywistością należy równiez Wszechwiedząca, co mocno połechtało jego próżność. Spotkanie, jak już się Ponury pochwalił, przebiegło w radosnej atmosferze, którą zapoczątkowało zdarzenie, którego Ponury absolutnie się nie spodziewał. Zamawiając produkt

Ponury, jak?

"Parszywe płody Juutrzeeeenki o pustych oczach i gnijących sercaaaaach!" - zaintonował radośnie Ponury, delektując się nieobecnością pozostałych mieszkańców willi. Po kilku bardzo nieciekawych tygodniach Ponury bardzo potrzebował chwili spokoju. takiego chwilowego nie-istnienia w świadomości reszty ludzi. Ponury otworzył puszkę Lekarstwa-Na-Chandrę, usiadł na niezmiennie trzeszczącym łożu i uśmiechnął się delikatnie. - Jeszcze tylko wyłączyć telefon i będzie idealnie - mruknął pod nosem, sięgając w stronę urządzenia, które w tym momencie postanowiło przywrócić Ponurego reszcie świata i ludzkości. Ponury wydał z siebie ni to stęknięcie, ni to westchnienie, lekko beknął i dokończył sięgania. - Ratunku, za co? -  jęknął Ponury po sprawdzeniu identyfikacji rozmówcy. Telefon od Mareczka wczesnym piątkowym popołudniem zwyczajnie nie mógł oznaczać nic dobrego. Ponury chwilę zwlekał z odebraniem, naiwnie licząc, że może się Mareczek znudzi. Telefon dzwonił uporczywie, nie dając Ponur