Przejdź do głównej zawartości

Decyzja i bogactwo Ponurego

Ponury, zgodnie z wczorajszymi groźbami pojechał do Miasteczka-Przy-Lotnisku w celu pobrania cudnej urody wojskowej odzieży przeciwdeszczowej w kamuflażu wzór DP, dodatkowego swetra, kilku akcesoriów ułatwiających jego codzienną egzystencję i oczywiście, Kojota. Na widok swego pojazdu Ponury prawie się ucieszył (zmęczenie materiału, z którego składa się Ponury, jeszcze bardziej niż zwykle, zawęziło i tak już mocno ograniczony wachlarz emocji Ponurego), pogłaskał siodełko i musnął kierownicę w geście, który można było odebrać zarówno jako pieszczotę jak i groźbę. Kojot, jako że ma stalowy szkielet, nie okazał żadnych emocji ale Ponury wie swoje. Ku sporemu zaskoczeniu Ponurego w willi była Filigranowa, u której gościła Wszechwiedząca. Ponury minął się z nimi opuszczając progi willi. O ile Wszechwiedząca wymieniła z Ponurym powitalno-pożegnalne uprzejmości to zachowanie Filigranowej dalej utwierdza Ponurego w przekonaniu, że jest on Super-Duper-Bohaterem, którego Mocą jest Niewidzialność. I w sumie dobrze. Nic nie mają sobie więcej do powiedzenia - Filigranowa i Ponury, w sensie że - a prawdopodobnie słowa, które powinny ze strony Filigranowej paść, nie występują w tej wersji słownika, w jaką została wyposażona fabrycznie. Nie, nie ma możliwości aktualizacji oprogramowania. Ponury już wszystko co mógł powiedzieć - powiedział. O ile jeszcze wczoraj Ponury, w trakcie wyłączania zasilania zastanawiał się nad pozostaniem w Większym-Mieście, dzisiaj już nie ma żadnych wątpliwości. W Miasteczku-Przy-Lotnisku nic i nikt go nie trzyma, już nie. Do znajomych wszelakich - a specjalnie wiele znajomych Ponury nie ma - może podjechać pociągiem/autobusem/bylenieKojotem raz na jakiś czas. W najbliższy łikend Ponury uda się ponownie do willi, tym razem w celach likwidacyjno-porządkowych. Jeśli wszystko pójdzie po myśli Ponurego to w okolicach 14 kwietnia postawi ostatnia kropkę za zdaniem dotyczącym jego bytowania w Miasteczku-Przy-Lotnisku. I będzie znowu pisał swoja historię, na czystej kartce, bez obecności zmór i demonów przeszłości. Przynajmniej Ponury ma taki zamiar.
Ponury nie tak dawno dowiedział się, że Koleżanka-Siedząca-Za Ponurym jest w połowie rodaczką Ponurego, choć nie porozumiewa się inaczej, jak mową lokalną. Jej Rodzic, co dla Ponurego jest informacją zaskakująca ale i jednocześnie smutną był żołnierzem Armii Krajowej i musiał uciekać tutaj, do Imperium przed mordercami z bezpieki na sowieckiej smyczy. Smutną częścia tej wiadomości jest to, że Ponury już nigdy nie będzie miał szansy na przekazanie wyrazów szacunku, choć może uda się choć symboliczny wieniec złożyć...
Nieco bardziej optymistycznym akcentem była wczorajsza rozmowa Ponurego z Koleżanką-Z-Poprzedniej-Pracy, która wyraziła zainteresowanie losami Ponurego i zwerbalizowała dumę, że Ponury sobie tak ładnie poradził po odejściu z Poprzedniej-Pracy. Ponury jest z Nią nawet wstępnie umówiony na jakieś ploteczki po obchodach Dni-Jajek-I-Zajęcy i nie będzie on ukrywał, że spotka się chętnie. Koleżanka-z-Poprzedniej-Pracy estetycznie Ponuremu bardzo odpowiada (w drugą stronę to pewnie nie działa, Ponury się już przyzwyczaił), jest wulkanem energii, co może podładuje siadające akumulatory Ponurego i perspektywa spotkania Ponnurego dosyć rajcuje (choć on sam się do tego nie przyzna). Trzeba przyznać, że początek kwietnia Ponuremu krzywdy na razie nie zrobił i przy odrobinie pomyślności, potrwa tak aż do maja. Ponury ma kawę, cukier, mleko i coś spożywczego, ma zapas płynu do Maszynki-Do-Produkcji-Mgły, łóżko i dach nad głowa oraz regularne wpływy. Ponury zalicza sie do bogatych. Pewnie to przedwczesna reakcja nie przyzwyczajoonego organizmu Ponurego, ale patrzy on w przyszłość wyjatkowo nie spode łba.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Żaden dobry uczynek nie pozostanie bez kary

To, że żaden dobry uczynek nie pozostanie bez kary, Ponury wie aż za dobrze. Z doświadczenia własnego i innych nerdów ze słabością do proszącej Płci-Pięknej-Lub-Nie. Przez bardzo długi czas Ponuremu udawało się nie ulegać owym prośbom, czym zyskał opinię gbura i buca - żadna nowość, Ponury jest gburem i bucem - co spływało po nim jak woda po kaczce, która dawno darowała sobie właściwa dietę. Zupełnie jak Ponury. Wszystko co dobre jednak szybko się kończy i kilka dni temu do Ponurego zadzwoniła Młoda-Mama, której laptop odszedł tam, gdzie zwykle odchodzą laptopy, którym iskrzy się z gniazda zasilania. - Ponury! Ratuj, jeśli nie pomożesz to ja nie wiem, co zrobie! - rozedrgane i płaczliwe wezwanie o pomoc rozległo się w głośniczku komórki Ponurego, który miał słabszy dzień i odebrał połączenie bez wcześniejszego sprawdzenia, kto dzwoni. - No cześć - entuzjastycznie inaczej odpowiedział Ponury, wział głeboki oddech i przystapił do wstępnego badania problemu - coś zrobiła? - No ja wziełam

Udany łikend

Znakomitą większość sobotniego popołudnia Ponury spędził rozkoszując się towarzystwem Wszechwiedzącej, przepłukując zmęczone organy mowy znakomitym produktem fermentacji alkoholowej słodu z dodatkiem chmielu. O czym były prowadzone rozmowy Ponury nie zamierza informować świata w żadnej formie, gdyż raz, że obiecał milczenie w tych tematach (a było ich wiele) a dwa, że nie będzie się narażal na odwet ze strony Wszechwiedzącej upubliczniając pewne fakty, które zostały omówione, gdyż musiałby dobrowolnie udać się na leczenie klimatyczne do kraju w którym nie praktykuje się ekstradycji a i wtedy nie miałby pewności swego bezpieczeństwa. W końcu to Wszechwiedząca. Przy okazji Ponury dowiedział się, iż do grona osób śledzących jego zmagania z rzeczywistością należy równiez Wszechwiedząca, co mocno połechtało jego próżność. Spotkanie, jak już się Ponury pochwalił, przebiegło w radosnej atmosferze, którą zapoczątkowało zdarzenie, którego Ponury absolutnie się nie spodziewał. Zamawiając produkt

Ponury, jak?

"Parszywe płody Juutrzeeeenki o pustych oczach i gnijących sercaaaaach!" - zaintonował radośnie Ponury, delektując się nieobecnością pozostałych mieszkańców willi. Po kilku bardzo nieciekawych tygodniach Ponury bardzo potrzebował chwili spokoju. takiego chwilowego nie-istnienia w świadomości reszty ludzi. Ponury otworzył puszkę Lekarstwa-Na-Chandrę, usiadł na niezmiennie trzeszczącym łożu i uśmiechnął się delikatnie. - Jeszcze tylko wyłączyć telefon i będzie idealnie - mruknął pod nosem, sięgając w stronę urządzenia, które w tym momencie postanowiło przywrócić Ponurego reszcie świata i ludzkości. Ponury wydał z siebie ni to stęknięcie, ni to westchnienie, lekko beknął i dokończył sięgania. - Ratunku, za co? -  jęknął Ponury po sprawdzeniu identyfikacji rozmówcy. Telefon od Mareczka wczesnym piątkowym popołudniem zwyczajnie nie mógł oznaczać nic dobrego. Ponury chwilę zwlekał z odebraniem, naiwnie licząc, że może się Mareczek znudzi. Telefon dzwonił uporczywie, nie dając Ponur