Przejdź do głównej zawartości

Jak z Lema wycięty

Ponury wstał o zwykłej porze z poczuciem digitalizacji. Jakby każdy atom jego przyciężkawego cielska w nocy ktoś zamienił na strumienie danych zero-jedynkowych, określające wielkość, pozycję w trójwymiarze Ponurego, rodzaj i pozostałe parametry z dokładnością przekraczającą przeciętne wyobrażenie precyzji i dokładności. Cyfrowe odzwierciedlenie Ponurego z mechaniczą precyzją i w idealnie wyliczonym momencie zagłuszyło dźwięk budzika, z odpowiednim przyspieszeniem górnej częsci tułowia siadło na łóźku. Bez zbędnych dźwięków z wbudowanego systemu akustycznego. Kawa. Prysznic. Przyobleczenie cyfrowego formatu w zestaw osłon. Przyswojenie mieszanki protein, tłuszczy i węglowodanów potrzebnych do zasilania i funkcjonowania systemu. Czas operacyjny utrzymany w przewidzianym przedziale. Porównanie danych odbieranych przez pokładowe sensory z analizą warunków fizycznych. Korekta ilości i grubości osłon. Funkcja motoryczna przemieszcza cyfrowego Ponurego do magazynu środków transportu. Wizualna kontrola stanu zewnętrznych zabiezpieczeń magazynu. Deaktywacja systemu blokad i otwarcie magazynu. Pobranie i aktywacja systemów pokładowych środka transportu. Rezygnacja z używania rejestratora audiowizualnego. Zamknięcie magazynu i aktywacja blokad. Uruchomienie środka transportu. Planowany czas przemieszczania: 600 sekund. Margines błędu: 300 sekund. Rozpoczęcie przemieszczania. Dewiacja zaplanowenego kierunku. Nieautoryzowana operacja. Restart podprocesów lokalizacyjnych. Restart nieudany. Aktywacja procedur korugujących. Uwaga! Wystąpił krytyczny wyjątek! Awaria systemów głownego i pomocniczych! Awar...

....

Ponury z ulgą przywitał radośnie drący się z maksymalna głośnością budzik. - O żesz w mordę - wymamrotał uśzczęśliwiony skrzypieniem łóżka - ale jazda. Dobrze, że to tylko sen. Koszmar właściwie - monologował półgłosem Ponury - ale nażarłem się jak świnia przed snem to i mam za swoje. Faktycznie, Ponury, jak zwykle przesadził. Naczytał się chłopina o różnego rodzaju pokarmach, które maja takie sympatyczne zalety jak duża objętiość i mała kaloryczność, więc pochłonięcie połowy arbuza na godzine przed zaśnięciem wydało mu się pomysłem całkiem dobrym. Dobre pomysły Ponury realizuje całkiem chętnie i bez poganiania. Napchany po korek Ponury zaległ na łożu - starając się maksymalnie ograniczyć ruchy, gdyż miał wrażenie, że przy każdym zbędnym, rzeczony korek wyskoczy i zrobi się problem - klnąc pod nosem na wyjątkowo niezadowolone trzeszczenie sprężyn (protest ze strony mebla, po zastanowieniu się, jest całkiem uzasadniony) i względnie szybko zasnął. Przejedzony Ponury ma dwa warianty spania, obydwa zawsze kończą się tragicznym poczuciem senności na drugi dzień i obietnicą, żęjużnigdywięcej. Na obietnicy się jak do tej pory kończy, bo jej dotrzymanie jakoś Ponuremu nie wychodzi i czuje sie oszukany przez samego siebie. Pierwszy wariant to budzenie się przy każdym odgłosie. Do porannego niewyspania dochodzi ciężka nerwica, więc Ponurego należy wtedy unikać. Właściwie to Ponurego jest dobrze zawsze unikać, tak na wszelki wypadek. Wariant drugi to dziwne, często koszmarne sny. Jak łatwo się domyślić, wariant drugi uszczęśliwił Ponurego poprzedniej nocy, Ponurego ktoś zamienił na rezydenta świata binarnego. Z całą gamą wcześniej zaprogramowanych reakcji, zachowań i interakcji z otoczeniem. Precyzja cyfrowego Ponurego była godna pozazdroszczenia. Wydajność matemetycznie podkręcona do poziomów nieosiagalnych w normalnym życiu. Poczym te wszystkie elementy zostały osadzone w ramach konkretnego wymiaru czasu, tyle a tyle na odpoczynek, tyle a tyle na pracę, w pracy tyle a tyle na przerwy i tak dalej, nadano im kolejność i zapętlono. Każdy dziń wyglądał tak samo. A w cyfrowym Ponurym narastało poczucie, że coś w tym jego świecie jest niewłaściwe i kiedy zdecydował się zmienić wcześniej ustalony przebieg dnia, obierając inną trasę dojazdu do pracy, cała misterna układanka zaczęła się rozsypywać. Prawdopodobnie skończyłoby sie to wymazaniem lub nadpisaniem cyfrowego Ponurego, lecz ku wielkiej uldze jego biologicznego pierwowzoru zadzwonił budzik.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Żaden dobry uczynek nie pozostanie bez kary

To, że żaden dobry uczynek nie pozostanie bez kary, Ponury wie aż za dobrze. Z doświadczenia własnego i innych nerdów ze słabością do proszącej Płci-Pięknej-Lub-Nie. Przez bardzo długi czas Ponuremu udawało się nie ulegać owym prośbom, czym zyskał opinię gbura i buca - żadna nowość, Ponury jest gburem i bucem - co spływało po nim jak woda po kaczce, która dawno darowała sobie właściwa dietę. Zupełnie jak Ponury. Wszystko co dobre jednak szybko się kończy i kilka dni temu do Ponurego zadzwoniła Młoda-Mama, której laptop odszedł tam, gdzie zwykle odchodzą laptopy, którym iskrzy się z gniazda zasilania. - Ponury! Ratuj, jeśli nie pomożesz to ja nie wiem, co zrobie! - rozedrgane i płaczliwe wezwanie o pomoc rozległo się w głośniczku komórki Ponurego, który miał słabszy dzień i odebrał połączenie bez wcześniejszego sprawdzenia, kto dzwoni. - No cześć - entuzjastycznie inaczej odpowiedział Ponury, wział głeboki oddech i przystapił do wstępnego badania problemu - coś zrobiła? - No ja wziełam

Udany łikend

Znakomitą większość sobotniego popołudnia Ponury spędził rozkoszując się towarzystwem Wszechwiedzącej, przepłukując zmęczone organy mowy znakomitym produktem fermentacji alkoholowej słodu z dodatkiem chmielu. O czym były prowadzone rozmowy Ponury nie zamierza informować świata w żadnej formie, gdyż raz, że obiecał milczenie w tych tematach (a było ich wiele) a dwa, że nie będzie się narażal na odwet ze strony Wszechwiedzącej upubliczniając pewne fakty, które zostały omówione, gdyż musiałby dobrowolnie udać się na leczenie klimatyczne do kraju w którym nie praktykuje się ekstradycji a i wtedy nie miałby pewności swego bezpieczeństwa. W końcu to Wszechwiedząca. Przy okazji Ponury dowiedział się, iż do grona osób śledzących jego zmagania z rzeczywistością należy równiez Wszechwiedząca, co mocno połechtało jego próżność. Spotkanie, jak już się Ponury pochwalił, przebiegło w radosnej atmosferze, którą zapoczątkowało zdarzenie, którego Ponury absolutnie się nie spodziewał. Zamawiając produkt

Ponury, jak?

"Parszywe płody Juutrzeeeenki o pustych oczach i gnijących sercaaaaach!" - zaintonował radośnie Ponury, delektując się nieobecnością pozostałych mieszkańców willi. Po kilku bardzo nieciekawych tygodniach Ponury bardzo potrzebował chwili spokoju. takiego chwilowego nie-istnienia w świadomości reszty ludzi. Ponury otworzył puszkę Lekarstwa-Na-Chandrę, usiadł na niezmiennie trzeszczącym łożu i uśmiechnął się delikatnie. - Jeszcze tylko wyłączyć telefon i będzie idealnie - mruknął pod nosem, sięgając w stronę urządzenia, które w tym momencie postanowiło przywrócić Ponurego reszcie świata i ludzkości. Ponury wydał z siebie ni to stęknięcie, ni to westchnienie, lekko beknął i dokończył sięgania. - Ratunku, za co? -  jęknął Ponury po sprawdzeniu identyfikacji rozmówcy. Telefon od Mareczka wczesnym piątkowym popołudniem zwyczajnie nie mógł oznaczać nic dobrego. Ponury chwilę zwlekał z odebraniem, naiwnie licząc, że może się Mareczek znudzi. Telefon dzwonił uporczywie, nie dając Ponur