Przejdź do głównej zawartości

Mareczek w potrzebie

Ponurego w drodze do sklepu ze zwykłego mu stanu zobojętnienia a właściwie to z ogłuszenia słuchaną właśnie jedynie słuszną muzyką (Slayer, damalekkichobyczajów!) wyrwał obcy dźwięk. Ponury wyrwany tak brutalnie z jednego z ulubionych stanów, nie powiązał źródła dźwięku z telefonem i przez dobre piętnaście sekund narastało w nim przekonanie, że teraz to już musi wymienić telefon, bo w aktualnym wszystko już nawala. Ciężko poirytowany wydobył urządzenie z kieszeni i rzut oka na wyświetlacz wyprowadził go z błędu. Mareczek. Ponury z lekkim ociaganiem - wiadomo, Mareczek, lekko nie będzie - odebrał połączenie. - Co tam w wielkim świecie? - zagaił Ponury uprzejmie, kombinując jakby tu się grzecznie wykręcić od rozmowy. - Ponury, słuchaj - zabrzęczał głos w sluchawce - wdepnę do willi jutro wieczorem. Sprawę komputerową mam. Zaskoczony Ponury milczał przez chwilę. Jak to sprawę? Żadnych przeczuć? Mareczek się zepsuł czy jak? - Wiesz - Ponury odzyskał władze nad organem mowy - jest tylko mały problemik. Ja już rezyduję w Większym-Mieście. Więc zasadniczo nie ma sprawy, tylko będziesz miał nieco dalej. - Ale jak to w Większym-Mieście? Dlaczego? I wyjaśnij - brzęczenie nabrało intensywności - dlaczego nic nie mówiłeś? Szukająca od dłuższej chwili drogi ujścia Irytacja Ponurego dostrzegła szanse i postanowiła ją wykorzystać. - Mareczku. Po pierwsze, to wstrzymaj przesłuchanie - zdecydowanym tonem odpowiedział Ponury - bo na śledczego jestes stanowczo zbyt miękki. Po drugie, to pracuję w takich godzinach, że albo jeszcze śpisz, albo jesteś w pracy albo już śpisz! Więc się łaskawie przestań czepiać- dokończył Ponury w molowych rejestrach. - No dobra, może i masz rację - ugodowo wybrzęczał Mareczek - ale z tym pomputerem, tfu!, komputerem to ja muszę pomoc dostać! Ponury, nie bądź świnia i powiedz, kiedy masz czas. Ponury dosłyszał prawie błagalne tony (nie ma co, popsuł się, Mareczek znaczy) i głęboko się zastanowił. Sprzęt Mareczka był już wiekowy, kiedy złośliwy Los postawił Mareczkowi Ponurego na drodze, co jak łatwo się domyślić, nie miało miejsca wczoraj. Na myśl o grzebaniu w tym zabytku informatyki użytkowej klasy zerowej futro na karku Ponurego samo stanęło dęba. - Dobra - w nagłum przypływie natchnienia Ponury postanowił sprawę rozegrać taktycznie - w telegraficznym skrócie to jestem ze wszystkim do tyłu. Więc umówmy się tak. Ja się trochę odkopię i dam znać, kiedy będziesz wydelegowany po napoje serwisowe. Pasuje? - Ponury zakończył kwestię i wziął głębszy oddech. Jednak powietrze w płucach jest potrzebne do wydawania dźwięków paszczą. - Tak. Pasuje, dzwoń jak najszybciej. Jakbym nie odebrał to wyślij mi esemesa - wybrzęczał radośnie Mareczek i bezczelnie się rozłączył. Pewnie poszedł spać, leniwiec - złośliwie mruknął Ponury - nie będę się bawił w żadne telefony, tylko napiszę do niego jak sie trochę ogarnę.
Łatwiej jednak to powiedzieć, nawet w molowych rejestrach pod nosem, niż wykonać. Ponury znowu jest ze wszystkim do tyłu. Właściwie to nie bardzo jest w stanie się wytłumaczyć, zwyczajnie na wszystko nie wystarcza mu doby. Ze względu na rozczłonkowanie posiadanego majątku pomiędzy Większym-Miastem i Masteczkiem-Przy-Lotnisku nieustanne kursowanie po-coś-potrzebnego-teraz, między jednym a drugim doprowadza Ponurego do szewskiej pasji a stan jego konta topnieje w zastraszającym tempie. Jedynym plusem tej sytuacji jest poprawienie jakości snu Ponurego. Pada jak kłoda i śpi aż do budzika. Obecności czegoś-małego-i-wrednego Ponury ponownie nie odnotował, choć niezwykle przypadła mu do gustu sugestia, że to mogła być Filigranowa. Rysopis pasuje, choć z tego co się Ponury orientuje, wśród wielu jej braków, brak zdolności teleportacji nie uległ zmianie. Czyli prowiniencja tego-czegoś (małego-i-wrednego) pozostaje nieznana. Ponury wzbogacił stan posiadania o kamerę sportową, którą zainstalował na kierownicy Kojota i z marszu odczuł poprawę jakości jazdy. Niektórzy kierowcy z ulubionej przezeń nacji odpuszczają sobie zajeżdżanie drogi czy gwałtowne hamowanie przed Ponurym. Kamerka nawet nie musi być włączona, wystarczy, że jest. Ponury ma w planach coś na kształt wizualnej relacji z przyszłej wycieczki, musi tylko opanować edycję wideo. I złożyć komputer. I biurko. I przestawić szafę. Czyli nie prędko. Nowa-Koleżanka po krótkiej przerwie podjęła zabawę w romans biurowy i Ponury musi się konkretnie pilnować, by utrzymać stan względnej równowagi. W święto Jajka-I-Zająca Ponury będzie funalizował przeprowadzkę, w okolicach najbliższego łikendu powinien choć częściowo przygotować apartament do pełnej wpowadzki (składanie i przestawianie mebli) i do tego jeszcze Mareczek. Nic tylko płakać ze szczęścia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ponury, jesteś gbur!

Apartament Ponurego, godzina 06:45 czasu lokalnego. Ponury niespełna dwie godziny wcześniej trafił do łóżka i natychmiast zapadł w sen. Komórka energicznym pitupitupitupiiiitupiiiiiiii! wyrwała Ponurego z płytkiego snu, wprowadzając go w nastrój zdecydowanie nieprzyjazny. Znaczący-Projekt nieubłaganie zbliża się do daty Wielkiej-Premiery, takiej z błyskami fleszy, wywiadami w prasie lokalnej i wzmiance w Dodatku do Kwartalnego-Okólnika-Gminnego-Koła-Druciarzy. Sprawa jest zatem poważna i Ponury zaczyna odczuwać Presję. Owa Presja sprawia, że Ponury poświęca każdą Chwilę-Wolną-Od-Spania Znaczącemu-Projektowi i kiedy w stanie skrajnego zmęczenia trafia do łóżka, zazwyczaj są to wczesne godziny poranne Następnego-Dnia. Ponury, po klasycznej Inwokacji-Do-Pogańskich-Bogów zwyczajowo wygłoszonej w Barbarzyńskim-Języku, odebrał. - Halooo? Ponury? Słuchaj, bo ja mam taką sprawę - radośnie obwieścił kobiecy głos. - Twój numer dostałam od Takiego-Jednego, który powiedział że się na tym znasz i j...

Dramatu obsada czyli krótko o tym, co tu się będzie wyrabiało

Główną postacią tego dzieła literackiego jest Ponury. Ponury, jak sama nazwa własna wskazuje, uśmiecha się raczej niechętnie i rzadko. Oprócz tego Ponury jest słusznego wzrostu, jeszcze słuszniejszej wagi, jest typowym nerdem i koneserem metalowej muzyki. Ponury jest egocentrykiem i narcyzem, choć czasami udaje mu się nabrać trochę szerszej perspektywy. Dzieci lubi, najlepiej z rusztu, podane z piwem i musztardą. Charakter Ponurego i jego zamiłowanie do nadużywania sarkazmu sprawiają, że towarzysko jest on osobnikiem trudnym do wytrzymania. Choć jest parę osób, które Ponurego znosi - pewnie przegrały jakiś zakład... Ponury jest starym stażem i wiekiem emigrantem, który z pewnym niedowierzaniem patrzy na emigrantów młodszych i ich roszczeniowe postawy. Acha, wszystkie wydarzenia, których opis tu się pojawi - zaistniały naprawdę. Ponury tylko nadał im swojego specyficznego postrzegania. Innemi osobami, które dosyć znacząco wpłynęły na już i tak skrzywiony światopogląd Ponurego są: Fili...

By zdążyć się choć pożegnać...

- Ponury, jest kiepsko... chciałbym pogadać i w miarę możliwości wcześniej niż później... Dasz radę? - głos Kumpla-Z-Dawnych-Lat brzmiał słabo i jakby z oddali. - Jasne, lot mam jutro i koło południa będę na Starych-Śmieciach - odpowiedział Ponury siląc się lekki i pogodny nastrój. Coś się nie zgadzało, coś cholernie nie pasowało w tym proszącym tonie po drugiej stronie słuchawki. - Widzimy się tam, gdzie zawsze czy wolisz inną miejscówkę? Jakie wziąć napoje? - dopytywał Ponury, usilnie maskując chęć dowiedzenia się wszystkiego przez telefon. Teraz. Natychmiast. - Niczego nie przynoś, wpadnij do mnie do domu i pogadamy - odpowiedział Kumpel-Z-Dawnych-Lat. - Do jutra, stary - mruknął Ponury rozglądając się za paczką fajek i swoją wysłużoną zippo. Z ogniem i fajkami w łapie Ponury wbił się w skórę i wyszedl przed dom zapalić. - W co się tu gra? Bo śmierdzi mi to jak cholera... - pomyślał zaciągając się głęboko. - Dobra, kończyć peta i wyro. Pobudka wczesnym świtem - mentalnie rozkazał so...