Przejdź do głównej zawartości

Ponury się przeprowadza.

Przeprowadzka w wykonaniu Ponurego jest zjawiskiem trudnym do opisania. Ponury, który jak sam twierdzi, jest leniwy z natury a z naturą się nie dyskutuje, w dniu wczorajszym przy wydatnej pomocy transportowej Kumpla-Z-Większego-Miasta przytargał do apartamentu swój komputer (wielka krowa, klasyczny przerost formy nad treścią i pewnie Pan Freud miałby sporo o Ponurym na tej podstawie do powiedzenia), biurko, które ponad dekadę temu kupił w Szwedzkiej-Sieciówce-Meblowej oraz otrzymane od Filigranowej krzesłoalbofoteldyrektorski. Oraz wieklą wiąchę kabli, które wydawały mu się niezbędne. Ważną informacją jest fakt, że parafrenalia sztuki informatycznej Ponury rozstawia tylko w miejscach, w których czuje się dobrze i zamierza troche pomieszkać. Ponury spocił się i nasapał przenosząc kilka razy elementy składowe warsztatu, zasapał się jeszcze bardziej składając wszystko razem, w międzyczasie dokonując przemeblowania apartamentu. Po dwóch godzinach z okładem Ponury z dumą i lekkim samouwielbieniem powiódł lekko z wysiłku zamglonym spojrzeniem po wzniesionej z taki trudem konstrukcji, przeniósł wzrok na sprzęt komputerowy i zamarł a w głębi jego gardzieli poczęła dojrzewać kolejna inwokacja. Wiadomo, jaka i do kogo i w jakim języku. Kilku Ważnych-Kabli brakowało. Zostały w willi. W Miasteczku-Przy-Lotnisku. Z którego kilka godzin temu wrócił. - Ponury, ty debilu. Trzeba było się upewnić ale po co? Lepiej wszystko robić na wariata. A ten bajzel jaki zrobiłeś w tamtym apartamencie to będziesz dwa dni sprzątał! - delikatnie fuknął na siebie Ponury. Faktycznie, przeprowadzki Ponury traktuje jak zło konieczne i podchodzi do nich z niechęcią równą niedzielnym nabożeństwom, mniejsza o wyznanie. Takie podejście sprawia, że Ponury przeprowadza się etapami, co znaczy długo i mozolnie. Opuszczany przez Ponurego lokal zawsze znajduje się w ruine, którą Ponury w pocie czoła likwiduje przed oddaniem kluczy. Nie mniej jednak Ważne-Kable są Ponuremu niezbędne, co zmusiło go do kolejnej wyprawy do Miasteczka-Przy-Lotnisku. Prewencyjne spakował wszystkie kable i przewody, jakie znajdowały się w apartamancie, dołożył kilka ważnych drobiazgów i z ciężkim jak piorun plecakiem wrócił do Większego-Miasta. Lekko zmoknięty, bo kapuśniaczek i zziajany, bo kondycja, Ponury wczłapał do apartamentu, zdjął plecaczek dając odpocząć mocno protestującym ramionom i radośnie pomachał w stronę pociągu ekspresowego, którym właśnie odjeżdżali w nieznzne Zapał i Pomysłowość. - Cholera, za dużo tej turystyki - mruknął Ponury. - W przyszły łikend nigdzie się nie wybieram bez wyraźnego przymusu. Resztę wyprowadzki ogarnę sobie w Święto-Jajka-I-Zająca, za dwa tygodnie - doprecyzował swoje zamiary Ponury i z rozmachem padł na łóżko, które zatrzeszczało pod jego cielskiem jakoś tak kojąco... Ponury przebudził się gwałtownie, przez pierwszych kilka minut nie bardzo wiedząc gdzie się znajduje i czy-to-już-czas-do-pracy? Po dość rozpaczliwym potrząsaniu łbem i murganiu zalotnie jak mniejsza-o-to-kto powiekami, Ponury ogarnął rzeczywistość. I jak zwykle była ona zupełnie inna niż oczekiwał. W plątaninie kabli tych brakujących oczywiście nie ma, w apartamencie brakuje miejsca by się ruszyć, bo meble i rzeczy Ponurego tworzą konstrukcję na miarę instalacji sztuku nowoczesnej lub pułapki na maszerującą kolumnę piechoty. Głównie wpada w nia Ponury. Wprawdzie jest już dosyć późno, lecz Ponury nie zaprzestaje wysiłków, by ten chaos choć trochę uporządkować, inaczej istnieje obawa, że rano zrobi sobie krzywdę. A tego zdecydowanie woli uniknąć.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ponury, jesteś gbur!

Apartament Ponurego, godzina 06:45 czasu lokalnego. Ponury niespełna dwie godziny wcześniej trafił do łóżka i natychmiast zapadł w sen. Komórka energicznym pitupitupitupiiiitupiiiiiiii! wyrwała Ponurego z płytkiego snu, wprowadzając go w nastrój zdecydowanie nieprzyjazny. Znaczący-Projekt nieubłaganie zbliża się do daty Wielkiej-Premiery, takiej z błyskami fleszy, wywiadami w prasie lokalnej i wzmiance w Dodatku do Kwartalnego-Okólnika-Gminnego-Koła-Druciarzy. Sprawa jest zatem poważna i Ponury zaczyna odczuwać Presję. Owa Presja sprawia, że Ponury poświęca każdą Chwilę-Wolną-Od-Spania Znaczącemu-Projektowi i kiedy w stanie skrajnego zmęczenia trafia do łóżka, zazwyczaj są to wczesne godziny poranne Następnego-Dnia. Ponury, po klasycznej Inwokacji-Do-Pogańskich-Bogów zwyczajowo wygłoszonej w Barbarzyńskim-Języku, odebrał. - Halooo? Ponury? Słuchaj, bo ja mam taką sprawę - radośnie obwieścił kobiecy głos. - Twój numer dostałam od Takiego-Jednego, który powiedział że się na tym znasz i j...

Dramatu obsada czyli krótko o tym, co tu się będzie wyrabiało

Główną postacią tego dzieła literackiego jest Ponury. Ponury, jak sama nazwa własna wskazuje, uśmiecha się raczej niechętnie i rzadko. Oprócz tego Ponury jest słusznego wzrostu, jeszcze słuszniejszej wagi, jest typowym nerdem i koneserem metalowej muzyki. Ponury jest egocentrykiem i narcyzem, choć czasami udaje mu się nabrać trochę szerszej perspektywy. Dzieci lubi, najlepiej z rusztu, podane z piwem i musztardą. Charakter Ponurego i jego zamiłowanie do nadużywania sarkazmu sprawiają, że towarzysko jest on osobnikiem trudnym do wytrzymania. Choć jest parę osób, które Ponurego znosi - pewnie przegrały jakiś zakład... Ponury jest starym stażem i wiekiem emigrantem, który z pewnym niedowierzaniem patrzy na emigrantów młodszych i ich roszczeniowe postawy. Acha, wszystkie wydarzenia, których opis tu się pojawi - zaistniały naprawdę. Ponury tylko nadał im swojego specyficznego postrzegania. Innemi osobami, które dosyć znacząco wpłynęły na już i tak skrzywiony światopogląd Ponurego są: Fili...

By zdążyć się choć pożegnać...

- Ponury, jest kiepsko... chciałbym pogadać i w miarę możliwości wcześniej niż później... Dasz radę? - głos Kumpla-Z-Dawnych-Lat brzmiał słabo i jakby z oddali. - Jasne, lot mam jutro i koło południa będę na Starych-Śmieciach - odpowiedział Ponury siląc się lekki i pogodny nastrój. Coś się nie zgadzało, coś cholernie nie pasowało w tym proszącym tonie po drugiej stronie słuchawki. - Widzimy się tam, gdzie zawsze czy wolisz inną miejscówkę? Jakie wziąć napoje? - dopytywał Ponury, usilnie maskując chęć dowiedzenia się wszystkiego przez telefon. Teraz. Natychmiast. - Niczego nie przynoś, wpadnij do mnie do domu i pogadamy - odpowiedział Kumpel-Z-Dawnych-Lat. - Do jutra, stary - mruknął Ponury rozglądając się za paczką fajek i swoją wysłużoną zippo. Z ogniem i fajkami w łapie Ponury wbił się w skórę i wyszedl przed dom zapalić. - W co się tu gra? Bo śmierdzi mi to jak cholera... - pomyślał zaciągając się głęboko. - Dobra, kończyć peta i wyro. Pobudka wczesnym świtem - mentalnie rozkazał so...