Ponurego zaskoczyły dwa zjawiska. Pierwszym zjawiskiem była temperatura, troszkę powyżej zera! Ponurym wstrząsnął pierwszy dreszcz, potem dla utrwalenia wrażenia chłodu drugi. Ponury już wiedział, że bez sweterka do pracy nie pójdzie. Ponury akurat przebywa na gościnnym pobycie w Większym-Mieście, bezczelnie wykorzystując dobre serce i życzliwość Nowej-Koleżanki i do pracy ma tak ze 20 minut piechotą. Kojot pozostał w Miasteczku-Przy-Lotnisku, ku szczeremu żalowi i tęsknoście tak Kojota jak i Ponurego. Rozłąka potrwa aż do piątku. Ponury pragnie tu podkreślić, że tylko i wyłącznie dobre serce i życzliwość są wykorzystywane. Wykorzystywania innych walorów Nowej-Koleżanki w planach Ponurego nie zostało uwzględnione, choć nie wyklucza on doraźnych poprawek. Drugim zjawiskiem, które Ponurego zaskoczyło była wiosna. Wracając z pracy Ponury odkrył, że drzewa kwitną, trawka się zieleni a Płeć-Piękna odsłanie swe wdzięki. Jako samiec i wzrokowiec Ponury wchłaniał te widoki rozglądając się na prawo i lewo, przez co doznał uczucia zmęczenia szyi. Uczucia zmęczenia jakiejkolwiek części anatomicznej Ponury nie lubi, wstrzymał więc ruch głową i uczynił to w ostatniej chwili. Krok dalej i pięknie wmontowałby się w słupek podtrzymujący tablicę informującą kierowców, którym zjazdem mają się kierowac na najbliższym rondzie, by dojechać we właściwe im zamierzeniom miejsca. Słupek i Ponury mogliby doznać uszczerbku. Przynajmniej na poczuciu godności osobistej. Ponury zamarł na sekund kilka niczym posąg, lekko się spocił i skorygował kierunek marszu. Jakby ktoś pytał, to dokładnie tak to miało być. - Mało, kurna, brakowało i byłbym piękniejszy inaczej - wyburczał pod nosem Ponury. - I nowe patrzałki musiałbym nabyć w trybie ekspresowym, zaraz po usunięciu tych przypadkowo zrobionych szkieł kontaktowych, co pewnie trochę by zajęło i nie poszedłbym do pracy a to bardzo źle by o mnie świadczyło - monologował ćwierćgębkiem Ponury, nie tracąc przy tym właściwego sobie poczucia humoru. W przypływie szaleństwa, lub pod wpływem zapachu perfum mijającej go właśnie niewiasty, Ponury poczuł nagłą potrzebę zaśpiewania sobie cichutko jakiegoś utworu o tematyce zbliżonej do otoczenia. Dlaczego ciuchutko? Ponury jest świadomy swoich ograniczeń wokalnych. Dlatego. - 'Wiosna wybuchła mi prosto w TWAAAARZ!' - wygrołlował Ponury pod nosem i z uśmiechem psychopaty na pysku, choć miny przechodniów świadczyły o sporej dawce decybeli wydalonych do otoczenia. Ten drobiazg nie zakłóciał radosnego usposobienia Ponurego, który udał się w podróż do Miasteczka-Przy-Lotnisku po swoje przybory do mycia. Bo choć Ponury nie dba o takie drobiazgi, jak czym myje ręce lub inne odnóża to jednak ma opory przed używaniem żelu do higieny intymnej jako substytutu mydła do mycia paszczęki. Ponury, tym razem już odpowiednio zaopatrzony, powrócił do Kwatery-Tymczasowej, zamknął za sobą drzwi na klucz (tak na wszelki wypadek) i przy miłych jego zmysłom utworach Gnijącego Chrystusa rozpoczął wieczorny relaks.
To, że żaden dobry uczynek nie pozostanie bez kary, Ponury wie aż za dobrze. Z doświadczenia własnego i innych nerdów ze słabością do proszącej Płci-Pięknej-Lub-Nie. Przez bardzo długi czas Ponuremu udawało się nie ulegać owym prośbom, czym zyskał opinię gbura i buca - żadna nowość, Ponury jest gburem i bucem - co spływało po nim jak woda po kaczce, która dawno darowała sobie właściwa dietę. Zupełnie jak Ponury. Wszystko co dobre jednak szybko się kończy i kilka dni temu do Ponurego zadzwoniła Młoda-Mama, której laptop odszedł tam, gdzie zwykle odchodzą laptopy, którym iskrzy się z gniazda zasilania. - Ponury! Ratuj, jeśli nie pomożesz to ja nie wiem, co zrobie! - rozedrgane i płaczliwe wezwanie o pomoc rozległo się w głośniczku komórki Ponurego, który miał słabszy dzień i odebrał połączenie bez wcześniejszego sprawdzenia, kto dzwoni. - No cześć - entuzjastycznie inaczej odpowiedział Ponury, wział głeboki oddech i przystapił do wstępnego badania problemu - coś zrobiła? - No ja wziełam
Komentarze
Prześlij komentarz