Przejdź do głównej zawartości

Gdy Morfeusz zamienia się z Posejdonem

Ponury dotarł do pracy znacznie wcześniej i w nieco lepszym nastroju niż zwykle. Całkiem możliwe, że przyczyny jego pogodnej dyspozycji leżały w dość brutalnie przerwanym śnie o tematyce morskiej z gatunku katastroficznych. Ponury nie ma najmniejszego pojęcia, skąd biorą mu się takie sny, bo morza dawno nie widział, oceanu nie widział nigdy a szant nie lubi. Zastanawiające jest również to, że Ponurego owa tematyka senna dotyczy dosyć często. Ponury powoli dochodzi (Ponury zazwyczaj dochodzi szybko, chyba że owo dochodzenie jest następstwem myślenia - wtedy trzeba poczekać) do przekonania, że jego dobry kumpel Morfeusz, którego Ponury ostatnio mocno zaniedbał i spędzał z nim bardzo mało czasu, z zemsty i dla kawału, zamienił się robotą z Posejdonem. I dzięki temu Ponury ma w nocy jesień średniowiecza wśród fal wielkości singapurskich biurowców. Minonej nocy było nie inaczej i Ponury obudził się w momencia nawiązania bardzo bliskiego kontaktu z wykładzina podłogową prawa strona paszczy. Ponury tym aktem nieświadomej ewakuacji wywołał dość intensywna falę akustyczną i z całą pewnością postawił w stan lekkiego zaniepokojenia obsługę pobliskich sejsmografów. Ogłosiłwszy wyposarzeniu apartamentu swoje niezadowolenie z tak brutalnej i przedwczesnej pobudki, Ponury pozbierał swoje elementy anatomiczne, umył się i ubrał, odprawił Rytuał-Parzenia-Kawy i po wychłeptaniu dwóch kubków, pojechał do pracy. Ponury zakończył przebieranie się do stroju służbowego i skierował się w stronę miejsca preznaczonego do dotleniania, po drodze rozmawiając w niezobowiązujący sposób z Nową-Koleżanką, która poinformowała go, iz dotleniać się nie będzie. Ponury, który podobne deklaracje słyszał już kilka razy i za każdym razem nie wierzył, zapytał tylko, czy dotrzyma mu towarzystwa. - Oczywiście, dla Ciebie wszystko - odparła Nowa-Koleżanka z lekkim uśmiechem. - Ech... ile razy ja już to słyszałem - westchnął Ponury, lekko wstrząsając fryzurą - Zawsze kończy się na deklaracjach. - Trzeba się było brać, jak byłam gorąca - z lekkim wyrzutem odpowiedziała Nowa-Koleżanka. Ponury, którego nastrój uległ lekkiemu pogorszeniu, po tym jak w drodze do miejsca dotleniania zobaczył, co go dzisiaj czeka, powstrzymał się od złośliwej odpowiedzi, że wtedy to on był jeszcze pod ochroną prokuratora i jedynie uśmiechnął się delikatnie. Po zakończonym dniu pracy Ponury powrócił do willi, zrobił zakupy spożywcze, pokręcił się po apartamencie bez większego celu i trafił do łóżka już w okolicach 21, co jak na Ponurego jest porą absurdalnie wczesną. Ponury udawał się na spoczynek w towarzystwie Bardzo-Dużych-Obaw o jakość i długość snu, jako że nie był w stanie określić, czy jego kumpel Morfeusz dalej jest urażony zaniedbywaniem a na kolejny rejs po sztormowych falach Ponury nie miał najmniejszej ochoty. Spocony i nieprzytomny Ponury dwie godziny później przyjął bardzo gwałtownie pozycję siedzącą na łożu, które zaskrzypiało bardziej natarczywie. - No świetnie, wręcz zajedwabiście - wymamrotał Ponury - dalej się, cholera, bawią...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ponury, jesteś gbur!

Apartament Ponurego, godzina 06:45 czasu lokalnego. Ponury niespełna dwie godziny wcześniej trafił do łóżka i natychmiast zapadł w sen. Komórka energicznym pitupitupitupiiiitupiiiiiiii! wyrwała Ponurego z płytkiego snu, wprowadzając go w nastrój zdecydowanie nieprzyjazny. Znaczący-Projekt nieubłaganie zbliża się do daty Wielkiej-Premiery, takiej z błyskami fleszy, wywiadami w prasie lokalnej i wzmiance w Dodatku do Kwartalnego-Okólnika-Gminnego-Koła-Druciarzy. Sprawa jest zatem poważna i Ponury zaczyna odczuwać Presję. Owa Presja sprawia, że Ponury poświęca każdą Chwilę-Wolną-Od-Spania Znaczącemu-Projektowi i kiedy w stanie skrajnego zmęczenia trafia do łóżka, zazwyczaj są to wczesne godziny poranne Następnego-Dnia. Ponury, po klasycznej Inwokacji-Do-Pogańskich-Bogów zwyczajowo wygłoszonej w Barbarzyńskim-Języku, odebrał. - Halooo? Ponury? Słuchaj, bo ja mam taką sprawę - radośnie obwieścił kobiecy głos. - Twój numer dostałam od Takiego-Jednego, który powiedział że się na tym znasz i j...

Dramatu obsada czyli krótko o tym, co tu się będzie wyrabiało

Główną postacią tego dzieła literackiego jest Ponury. Ponury, jak sama nazwa własna wskazuje, uśmiecha się raczej niechętnie i rzadko. Oprócz tego Ponury jest słusznego wzrostu, jeszcze słuszniejszej wagi, jest typowym nerdem i koneserem metalowej muzyki. Ponury jest egocentrykiem i narcyzem, choć czasami udaje mu się nabrać trochę szerszej perspektywy. Dzieci lubi, najlepiej z rusztu, podane z piwem i musztardą. Charakter Ponurego i jego zamiłowanie do nadużywania sarkazmu sprawiają, że towarzysko jest on osobnikiem trudnym do wytrzymania. Choć jest parę osób, które Ponurego znosi - pewnie przegrały jakiś zakład... Ponury jest starym stażem i wiekiem emigrantem, który z pewnym niedowierzaniem patrzy na emigrantów młodszych i ich roszczeniowe postawy. Acha, wszystkie wydarzenia, których opis tu się pojawi - zaistniały naprawdę. Ponury tylko nadał im swojego specyficznego postrzegania. Innemi osobami, które dosyć znacząco wpłynęły na już i tak skrzywiony światopogląd Ponurego są: Fili...

By zdążyć się choć pożegnać...

- Ponury, jest kiepsko... chciałbym pogadać i w miarę możliwości wcześniej niż później... Dasz radę? - głos Kumpla-Z-Dawnych-Lat brzmiał słabo i jakby z oddali. - Jasne, lot mam jutro i koło południa będę na Starych-Śmieciach - odpowiedział Ponury siląc się lekki i pogodny nastrój. Coś się nie zgadzało, coś cholernie nie pasowało w tym proszącym tonie po drugiej stronie słuchawki. - Widzimy się tam, gdzie zawsze czy wolisz inną miejscówkę? Jakie wziąć napoje? - dopytywał Ponury, usilnie maskując chęć dowiedzenia się wszystkiego przez telefon. Teraz. Natychmiast. - Niczego nie przynoś, wpadnij do mnie do domu i pogadamy - odpowiedział Kumpel-Z-Dawnych-Lat. - Do jutra, stary - mruknął Ponury rozglądając się za paczką fajek i swoją wysłużoną zippo. Z ogniem i fajkami w łapie Ponury wbił się w skórę i wyszedl przed dom zapalić. - W co się tu gra? Bo śmierdzi mi to jak cholera... - pomyślał zaciągając się głęboko. - Dobra, kończyć peta i wyro. Pobudka wczesnym świtem - mentalnie rozkazał so...