Przejdź do głównej zawartości

Przed użyciem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą. Albo i nie

Ponury z pewnym wysiłkiem oderwał przekrwione oczy od monitora komputera, którego obraz mocno odbiegał od znanych współczesnemu człowiekowi definicji koła i kwadratu. I losowo mrugał radośnie oślepiającą bielą by ułamek sekundy później pokryć się nieprzeniknioną, matową czernią i znienacka powrócić do wyświetlania obrazu kontrolnego w stylu psychodelicznym. - Od tej dyskoteki epilepsji dostanę - mruknął pólgłosem pełnym niezadowolenia i wyciągnął rekę po otrzymane od Mareczka i przytargane w pocie czoła czeskie Lekarstwo-Na-Chandrę. Lekko ciepławe ale Ponuremu to zbytnio nie wadziło. Zegar ścienny w duecie z kalendarzem stanowczo wskazywali na to, że niedziela rozpoczęła się już dawno temu i Ponury powinien uznać się za pokonanego lub zrezygnować z trzeciego monitora. Kilka łyków Lekarstwa-Na-Chandrę orzeźwiło obwody Ponurego, który po raz kolejny wykonał Zabieg-Techniczny-Numer-5 polegający na wyłączeniu komputera, odłączenia wszystkich kabli i podrapania się po brodzie/głowie/tyłku/klejnotach-koronnych (niewłaściwe skreślić). Ponury, którego izolacja termiczna skutecznie ograniczała zdolność opuszczania się do parteru w tak zwane kucki z zachowaniem minimum godności. uznał że skoro i tak nikt go nie widzi, to może z wdziękiem opaść na wszystkie cztery i w tej niezbyt szlachetnej pozycji dobrać się do girland okablowania. Dwa łyki Lekarstwa-Na-Chandrę później Ponury z gracją i zgrzytem zgiął się w kolanach i innych punktach skrętnych swego cielska i zasapany po takiej gimastyce fachowo powyciągał wszystkie kable i przewody wystające tak z komputera jak i baterii monitorów. Zajmowana przez Ponurego pozycja na dłuższą metę była nie tylko uwłaczająca godności lub odpowiednia do filmów rodem z Niemieckiej Republiki Demokratycznej ale zwyczyjanie niewygodna i Ponury z wielką ulgą wypełzł spod biurka przyjmując kształty bardziej odpowiednie dla homo sapiens. Butelka z Lekarstwem-Na-Chandrę pokazała dno, więc Ponury w ramach kontynuacji terapii otworzył nową i przyjmując starannie odmierzaną dawkę westchnął błogo. Błogostan nie trwał wiecznie i Ponury niechętnie powtórzył układ gimnastyczny, tym razem w celu podłączenia wszystkich kabli ponownie. Lekarstwo-Na-Chandrę miało pewne skutki uboczne i Ponury z pewnym zaskoczeniem stwierdził, że świat pod biurkiem się lekko kołysze i trafienie do odpowiednich gniazd wymaga użycia wszystkich chwytnych kończyn górnych. Czas zatem był najwyższy, by przyjąć pozycję horyzontalną na roztrzeszczanym łożu i kontynuować zmagania w terminie późniejszym.
Ponury odkleił się od pościeli, usiadł na łóżu, które zatrzeszczało niemiłosiernie i lekko potrząsnał głową. Lekko i delikatnie, bo miał wrażenie, iż przy gwałtowniejszym ruchu ów niezbędnych fragment anatomii odpadnie od reszty Ponurego a wolałby tego uniknąć. - Przesadziłem z tym leczeniem - słabym głosem ogłosił Ponury. Odczuwany przez Ponurego dyskomfort mocno zwiększała panująca w apartamencie temperatura 28 Celcjuszy, która pomimo wrogiego spojrzenia Ponurego nie chciała się zmiejszyć. - Ale piekarnik - z niesmakiem stwierdził Ponury - szklarnia, sauna i parówa. Najpierw kawa, potem prysznic a dalej się zobaczy - zadecydował i z szybkością żwawego geriatryka zszedł do kuchni. Sporządzona z dwóch czubatych łyżek kawa przywróciła Ponurego do stanu używalności a długi prysznic zmył oblepiającą szczelnie Ponurego warstewkę potu wraz ze skutkami nadmiaru Lekarstwa-Na-Chandrę. Pachnácy i wyszorowany Ponury przywdzial strój organizacyjny, nonszalanckim gestem włączył komputer i z lekkim niepokojem obserwował geometrię obrazu na monitorze numer trzy. Wszystko wyglądało prawidłowo, kolory i kształty zgodne z oczekiwaniami. Ponury uniósł brew w niemym geście zdumienia. - Że niby jak i dlaczego? Pewnie przesadziłem z terapią i skutki uboczne się objawiły - mruknął Ponury, który zapomniał skonsultować się uprzednio z lekarzem lub farmaceutą i mu zaszkodziło.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ponury, jesteś gbur!

Apartament Ponurego, godzina 06:45 czasu lokalnego. Ponury niespełna dwie godziny wcześniej trafił do łóżka i natychmiast zapadł w sen. Komórka energicznym pitupitupitupiiiitupiiiiiiii! wyrwała Ponurego z płytkiego snu, wprowadzając go w nastrój zdecydowanie nieprzyjazny. Znaczący-Projekt nieubłaganie zbliża się do daty Wielkiej-Premiery, takiej z błyskami fleszy, wywiadami w prasie lokalnej i wzmiance w Dodatku do Kwartalnego-Okólnika-Gminnego-Koła-Druciarzy. Sprawa jest zatem poważna i Ponury zaczyna odczuwać Presję. Owa Presja sprawia, że Ponury poświęca każdą Chwilę-Wolną-Od-Spania Znaczącemu-Projektowi i kiedy w stanie skrajnego zmęczenia trafia do łóżka, zazwyczaj są to wczesne godziny poranne Następnego-Dnia. Ponury, po klasycznej Inwokacji-Do-Pogańskich-Bogów zwyczajowo wygłoszonej w Barbarzyńskim-Języku, odebrał. - Halooo? Ponury? Słuchaj, bo ja mam taką sprawę - radośnie obwieścił kobiecy głos. - Twój numer dostałam od Takiego-Jednego, który powiedział że się na tym znasz i j...

Dramatu obsada czyli krótko o tym, co tu się będzie wyrabiało

Główną postacią tego dzieła literackiego jest Ponury. Ponury, jak sama nazwa własna wskazuje, uśmiecha się raczej niechętnie i rzadko. Oprócz tego Ponury jest słusznego wzrostu, jeszcze słuszniejszej wagi, jest typowym nerdem i koneserem metalowej muzyki. Ponury jest egocentrykiem i narcyzem, choć czasami udaje mu się nabrać trochę szerszej perspektywy. Dzieci lubi, najlepiej z rusztu, podane z piwem i musztardą. Charakter Ponurego i jego zamiłowanie do nadużywania sarkazmu sprawiają, że towarzysko jest on osobnikiem trudnym do wytrzymania. Choć jest parę osób, które Ponurego znosi - pewnie przegrały jakiś zakład... Ponury jest starym stażem i wiekiem emigrantem, który z pewnym niedowierzaniem patrzy na emigrantów młodszych i ich roszczeniowe postawy. Acha, wszystkie wydarzenia, których opis tu się pojawi - zaistniały naprawdę. Ponury tylko nadał im swojego specyficznego postrzegania. Innemi osobami, które dosyć znacząco wpłynęły na już i tak skrzywiony światopogląd Ponurego są: Fili...

By zdążyć się choć pożegnać...

- Ponury, jest kiepsko... chciałbym pogadać i w miarę możliwości wcześniej niż później... Dasz radę? - głos Kumpla-Z-Dawnych-Lat brzmiał słabo i jakby z oddali. - Jasne, lot mam jutro i koło południa będę na Starych-Śmieciach - odpowiedział Ponury siląc się lekki i pogodny nastrój. Coś się nie zgadzało, coś cholernie nie pasowało w tym proszącym tonie po drugiej stronie słuchawki. - Widzimy się tam, gdzie zawsze czy wolisz inną miejscówkę? Jakie wziąć napoje? - dopytywał Ponury, usilnie maskując chęć dowiedzenia się wszystkiego przez telefon. Teraz. Natychmiast. - Niczego nie przynoś, wpadnij do mnie do domu i pogadamy - odpowiedział Kumpel-Z-Dawnych-Lat. - Do jutra, stary - mruknął Ponury rozglądając się za paczką fajek i swoją wysłużoną zippo. Z ogniem i fajkami w łapie Ponury wbił się w skórę i wyszedl przed dom zapalić. - W co się tu gra? Bo śmierdzi mi to jak cholera... - pomyślał zaciągając się głęboko. - Dobra, kończyć peta i wyro. Pobudka wczesnym świtem - mentalnie rozkazał so...