Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2019

Pożegnanie z Bliskim Wscho... znaczy z Miasteczkiem-Przy-Lotnisku

Wczorajszy dzień upłynął Ponuremu pod znakiem pakowania rozlicznego majątku w dostępne pojemniki i znoszeniu tych dóbr rozmaitych z apartamentu do fłaje willi. Pojemniki dorównywały lub nawet przewyższały swym ciężarem wagę Ponurego, który tym razem postanowił spakować się w jak najmniejszą ilość opakowań. Ponuremu przypomiały się czasy wczesnej młodości (późny trias lub wczesna kreda, w każdym razie dawno) i w porywie szaleńczego zaufania do swoich możliwości fizycznych postanowił dokonać zniesienia samodzielnie. Przedostatni pakunek sperlił Ponuremu czoło potem, lecz ten zignorował to - jak się później okazało - jedyne ostrzeżenie ze strony organizmu i zdecydowanym ruchem ręki usunął pot z czoła, niejako przy okazji ochlapując ścianę i pocwałował po kolejne pudło. Czule piastowany w obięciach metr sześcienny majatku w wiekowym kartonie miał pewne zastrzeżenia co do techniki podnoszenia, więc zaledwie po kilku krokach okazał swoje niezadowolenie nadpsuwając Ponurego w okolicy dolnego

Łóżkowe problemy i nadmiar majątku

Kac bez żadnych skrupułów obudził Ponurego na długo przed wschodem słońca. Witany niezwykle dźwięcznym skrzypieniem ramy łóżka i trzeszczeniem każdej sprężyny Ponury najpierw zapanował nad pustynią w ustach, potem podjął wysiłek w miarę niezbyt akustycznego wstania z tego mebla. Łózko ostatnio z Ponurym się nie lubi. Prawdopodobnie waga Ponurego uruchamia specjalny alarm informujący o osiągnięciu maksymalnej obciążalności i jeśli Ponury nie powstrzyma tego radosnego procesu, to któregos dnia przestanie być posiadaczem łóżka. - Nigdy więcej takiej mieszanki - Ponury złożył sobie kolejną obietnicę bez pokrycia, krzywiąc się na odpowiedź sprężyn. Kiedy kolejna butelka mineralnej niskosłodowej pokazała dno, do Ponurego zaczęła niesmiało docierać rzeczywistość. I fakty z minonego wieczoru. Jako zwolennik nie wchodzenia dwa razy do tej samej rzeki, wprawnym ruchem ręki spuścił zasłonę milczenia na potencjalne relacje z tego rejsu po wodach ognistych i zajął się kontemplacją prognozy pogody.

Jedna butelka to za mało...

Sobota. Most nad rzeką w centrum Większego-Miasta. Wiosna w pełni, temperatura dobrze ponad 20 Celcjuszy z ochotą na wzrost. Przed Ponurym, którego w te niezbyt przyjazne warunki pogodowe (Ponury preferuje chłodniejsze dni, łatwiej mu wtedy ukrywać rozmiary izolacji termicznej pod kilkoma warstwami przyodziewy) wygnała pilna potrzeba zakupowa, pojawia się dość kontrastowa para. Ona ubrana elegancko, stonowane pastele, w ręce koszyczek (w końcu jutro Dzień-Jajka-I-Zająca). On spodnie z dresu, obowiązkowe paski po bokach, plastikowa koszulka podkreślająca uwielbienie nosiciela dla jakiegos klubu piłkarskiego (Ponury się piłce kopanej nie zna, więc nie będzie nawet próbowal przypomniec sobie kolorystyki czy kształtu emblematu), w ręce puszka najtańszego piwska. Po kilku sekundach do Ponurego, którego kontrast wizji lekko ogłuszył, doszła ścieżka audio, generowana głównie przez miłośnika piłki kopanej i Ponury poczuł się źle. Tak zwyczajnie źle. Nie żeby Ponury specjalnie grzeszył (akurat

Jak z Lema wycięty

Ponury wstał o zwykłej porze z poczuciem digitalizacji. Jakby każdy atom jego przyciężkawego cielska w nocy ktoś zamienił na strumienie danych zero-jedynkowych, określające wielkość, pozycję w trójwymiarze Ponurego, rodzaj i pozostałe parametry z dokładnością przekraczającą przeciętne wyobrażenie precyzji i dokładności. Cyfrowe odzwierciedlenie Ponurego z mechaniczą precyzją i w idealnie wyliczonym momencie zagłuszyło dźwięk budzika, z odpowiednim przyspieszeniem górnej częsci tułowia siadło na łóźku. Bez zbędnych dźwięków z wbudowanego systemu akustycznego. Kawa. Prysznic. Przyobleczenie cyfrowego formatu w zestaw osłon. Przyswojenie mieszanki protein, tłuszczy i węglowodanów potrzebnych do zasilania i funkcjonowania systemu. Czas operacyjny utrzymany w przewidzianym przedziale. Porównanie danych odbieranych przez pokładowe sensory z analizą warunków fizycznych. Korekta ilości i grubości osłon. Funkcja motoryczna przemieszcza cyfrowego Ponurego do magazynu środków transportu. Wizualna

Regeneracja

Ponurego obudził ból głowy. Nie całej, tak bardziej w środku. - Niby próżnia - a boli. Zagadka medyczna... - sarkastycznie wystękał Ponury, niezwykle ostrożnie podejmując próbę podniesienia zwłok do pozycji siedzącej. Zwłoki Ponurego zostały poprzedniego dnia zmaltretowane na siłowni, gdyż Ponury postanowił zapobiec dalszej atrofii swej znikomej masy mięśniowej oraz zniwelować rosnącą izolację termiczną. Doświadczenia Ponurego w treningu siłowym są minimalne, więc wiele nie dokonał, spocił się jak... zwykle i po godzince machania żelastwem, w stanie przed zawałowym, lekkim zygzakiem wrócił do willi. W Większym-Mieście oczywiście, gdzie Ponury rezyduje już na stałe. Czynności Ponurego po powrocie ograniczyły się do uspokojenia migotania przedsionków, wypicia duszkiem kilku litrów gazowanej niskosłodowej i leżenia w miarę możliwości bez ruchu na łożu. Pomimo zwiększonego ryzyka utraty życia, godności i szacunku do samego siebie, Ponury zamiaruje proceder ćwiczeń kontynuować. W drodze pow

Mareczek w potrzebie

Ponurego w drodze do sklepu ze zwykłego mu stanu zobojętnienia a właściwie to z ogłuszenia słuchaną właśnie jedynie słuszną muzyką (Slayer, damalekkichobyczajów!) wyrwał obcy dźwięk. Ponury wyrwany tak brutalnie z jednego z ulubionych stanów, nie powiązał źródła dźwięku z telefonem i przez dobre piętnaście sekund narastało w nim przekonanie, że teraz to już musi wymienić telefon, bo w aktualnym wszystko już nawala. Ciężko poirytowany wydobył urządzenie z kieszeni i rzut oka na wyświetlacz wyprowadził go z błędu. Mareczek. Ponury z lekkim ociaganiem - wiadomo, Mareczek, lekko nie będzie - odebrał połączenie. - Co tam w wielkim świecie? - zagaił Ponury uprzejmie, kombinując jakby tu się grzecznie wykręcić od rozmowy. - Ponury, słuchaj - zabrzęczał głos w sluchawce - wdepnę do willi jutro wieczorem. Sprawę komputerową mam. Zaskoczony Ponury milczał przez chwilę. Jak to sprawę? Żadnych przeczuć? Mareczek się zepsuł czy jak? - Wiesz - Ponury odzyskał władze nad organem mowy - jest tylko mał

Ponury się przeprowadza.

Przeprowadzka w wykonaniu Ponurego jest zjawiskiem trudnym do opisania. Ponury, który jak sam twierdzi, jest leniwy z natury a z naturą się nie dyskutuje, w dniu wczorajszym przy wydatnej pomocy transportowej Kumpla-Z-Większego-Miasta przytargał do apartamentu swój komputer (wielka krowa, klasyczny przerost formy nad treścią i pewnie Pan Freud miałby sporo o Ponurym na tej podstawie do powiedzenia), biurko, które ponad dekadę temu kupił w Szwedzkiej-Sieciówce-Meblowej oraz otrzymane od Filigranowej krzesłoalbofoteldyrektorski. Oraz wieklą wiąchę kabli, które wydawały mu się niezbędne. Ważną informacją jest fakt, że parafrenalia sztuki informatycznej Ponury rozstawia tylko w miejscach, w których czuje się dobrze i zamierza troche pomieszkać. Ponury spocił się i nasapał przenosząc kilka razy elementy składowe warsztatu, zasapał się jeszcze bardziej składając wszystko razem, w międzyczasie dokonując przemeblowania apartamentu. Po dwóch godzinach z okładem Ponury z dumą i lekkim samouwielb

Przez żołądek do serca.

Ponury przebudził się, choć właściwie to został przez coś-małego-i-wrednego obudzony. Musiało być małe, bo duże by Ponury zauważył, choćby w trakcie tego krótkiego lotu z wysokości łóżka na podłogę. Ponury swym trzycyfrowym ciężarem walącym się na podłogę wprawił w stan przed zawałowy obsługę kilka stacji sejsmologicznych w okolicy, zapewnił lekkie palpitacje serca współmieszkańców oraz narobił hałasu. Dużo hałasu, albowiem jeszcze nie wybrzmiał dzwięk jego upaski a już z paszczy jego wydobył się najpierw jęk, potem stęknięcie płynnie przechodzące w potok przekleństw i innych bluźnierczych onomatopei wygłaszanych z zapałem we wszystkich dostępnych Ponuremu językach. Głośno. O 5:15 rano czasu lokalnego. Wszystkich stwierdzających schamienie Ponurego zaprasza on do eksperymentu: należy powtórzyć jego wyczyn, zarejestrować reakcję i wtedy się okaże, kto tu bardziej na tytuł Wice-Chama-Roku zasługuje. - No, po takim wstępie to może być już tylko lepiej - nieco zbyt optymistycznie zawyrokow

Decyzja i bogactwo Ponurego

Ponury, zgodnie z wczorajszymi groźbami pojechał do Miasteczka-Przy-Lotnisku w celu pobrania cudnej urody wojskowej odzieży przeciwdeszczowej w kamuflażu wzór DP, dodatkowego swetra, kilku akcesoriów ułatwiających jego codzienną egzystencję i oczywiście, Kojota. Na widok swego pojazdu Ponury prawie się ucieszył (zmęczenie materiału, z którego składa się Ponury, jeszcze bardziej niż zwykle, zawęziło i tak już mocno ograniczony wachlarz emocji Ponurego), pogłaskał siodełko i musnął kierownicę w geście, który można było odebrać zarówno jako pieszczotę jak i groźbę. Kojot, jako że ma stalowy szkielet, nie okazał żadnych emocji ale Ponury wie swoje. Ku sporemu zaskoczeniu Ponurego w willi była Filigranowa, u której gościła Wszechwiedząca. Ponury minął się z nimi opuszczając progi willi. O ile Wszechwiedząca wymieniła z Ponurym powitalno-pożegnalne uprzejmości to zachowanie Filigranowej dalej utwierdza Ponurego w przekonaniu, że jest on Super-Duper-Bohaterem, którego Mocą jest Niewidzialność

Gradem w Ponurego

Ponury wczoraj cieszył oczy i pasł swoje chore poczucie piękna za nic mając zmienność aury. Aura o swej zmienności nie zapomniała i obdarowała Ponurego, który w poczuciu dobrze wypełnionych obowiązków służbowych, wracał niespiesznie do Kwatery-Tymczasowej, mieszanką deszczu z gradem wzbogaconą o porywy lodowatego wiatru. Ponury wrócił zmarznięty, zmoknięty i zły jak cholera, zaparzył wielki kubek herbaty na rozgrzewkę, duszkiem go wypił ignorując rozpaczliwe sygnały bólu od parzonego przełyku i poczłapał do apartamentu. W trybie ekspresowym wpakował się do łóżka, uprzednio zrzuciwszy przemoczoną garderobę i z rosnącą irytacją wsłuchiwał się w odgłosy deszczu spływającego rynnami i dzwoniącego o szyby. Trudno i darmo. Inaczej się nie da.  Ponurego jutro czeka ponowna wycieczka do Miasteczka-Przy-Lotnisku w celu uzupełnienia garderoby o coś nieprzemakalnego (Ponury nabył swego czasu cudnej urody spodnie i pelerynę wojskową w kamuflażu wzór DP), kilka cieplejszych rzeczy i Kojota, Ponury

Wiosna Ponurego

Ponurego zaskoczyły dwa zjawiska. Pierwszym zjawiskiem była temperatura, troszkę powyżej zera! Ponurym wstrząsnął pierwszy dreszcz, potem dla utrwalenia wrażenia chłodu drugi. Ponury już wiedział, że bez sweterka do pracy nie pójdzie. Ponury akurat przebywa na gościnnym pobycie w Większym-Mieście, bezczelnie wykorzystując dobre serce i życzliwość Nowej-Koleżanki i do pracy ma tak ze 20 minut piechotą. Kojot pozostał w Miasteczku-Przy-Lotnisku, ku szczeremu żalowi i tęsknoście tak Kojota jak i Ponurego. Rozłąka potrwa aż do piątku. Ponury pragnie tu podkreślić, że tylko i wyłącznie dobre serce i życzliwość są wykorzystywane. Wykorzystywania innych walorów Nowej-Koleżanki w planach Ponurego nie zostało uwzględnione, choć nie wyklucza on doraźnych poprawek. Drugim zjawiskiem, które Ponurego zaskoczyło była wiosna. Wracając z pracy Ponury odkrył, że drzewa kwitną, trawka się zieleni a Płeć-Piękna odsłanie swe wdzięki. Jako samiec i wzrokowiec Ponury wchłaniał te widoki rozglądając się na p